Niesamowite, że zajęło mi to prawie 20 lat! Wieczny kłopot z cerą. Z trądzikiem, ropniami, zaczerwieniami, opuchnięciami. Wszystko na nie. Czasem siebie lubiłam ciut bardziej, częściej byłam niezadowolona a czasem wręcz zdołowana. Od mniej więcej 13. roku życia szukałam zestawu idealnego. Od kilku lat czułam, że jestem blisko. Dokładne oczyszczanie codzienne (najbardziej lubię piankę), potem pryskanie tonikiem i na to krem. W dzień oczywiście kosmetyki mineralne – podkład i korektor. Żadne płynne drogeryjne dziadostwa!
Stało się. Nareszcie znalazłam kremy idealne dla mojej buzi! Moja cera jeszcze nigdy nie była tak doskonała. Jestem oczarowana! A takie efekty po 2 tygodniach stosowania: na dzień krem regenerujący, na noc serum rozświetlające, krem nawilżający + bomba witaminowa pod oczy. Co prawda zapachy są specyficzne, nie skradły mojego serca, ale są przyjemne. Pachną naturą, nie chemią.
Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia “przed”. Byłoby porównanie. Ale nie chcę już nigdy do tego wracać ? Podejrzewam, że wystarczyłyby 2 dni nieużywania albo używania jakichkolwiek innych kosmetyków z mojej szafki. W sumie może się pokuszę ? Ale dajcie mi się nacieszyć tą świeżością. Skoro nawet mój mąż zauważył, że mam “o wiele lepszą” cerę, to jest to największa nagroda ❤