Kategoria: Kosmetyki

  • Kosmetyki do twarzy Iossi – moja recenzja

    Kosmetyki do twarzy Iossi – moja recenzja

    Niesamowite, że zajęło mi to prawie 20 lat! Wieczny kłopot z cerą. Z trądzikiem, ropniami, zaczerwieniami, opuchnięciami. Wszystko na nie. Czasem siebie lubiłam ciut bardziej, częściej byłam niezadowolona a czasem wręcz zdołowana. Od mniej więcej 13. roku życia szukałam zestawu idealnego. Od kilku lat czułam, że jestem blisko. Dokładne oczyszczanie codzienne (najbardziej lubię piankę), potem pryskanie tonikiem i na to krem. W dzień oczywiście kosmetyki mineralne – podkład i korektor. Żadne płynne drogeryjne dziadostwa!

    Stało się. Nareszcie znalazłam kremy idealne dla mojej buzi! Moja cera jeszcze nigdy nie była tak doskonała. Jestem oczarowana! A takie efekty po 2 tygodniach stosowania: na dzień krem regenerujący, na noc serum rozświetlające, krem nawilżający + bomba witaminowa pod oczy. Co prawda zapachy są specyficzne, nie skradły mojego serca, ale są przyjemne. Pachną naturą, nie chemią.

    Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia „przed”. Byłoby porównanie. Ale nie chcę już nigdy do tego wracać ? Podejrzewam, że wystarczyłyby 2 dni nieużywania albo używania jakichkolwiek innych kosmetyków z mojej szafki. W sumie może się pokuszę ? Ale dajcie mi się nacieszyć tą świeżością. Skoro nawet mój mąż zauważył, że mam „o wiele lepszą” cerę, to jest to największa nagroda ❤

  • Kremy do twarzy Pat&Rub – moja recenzja

    Kremy do twarzy Pat&Rub – moja recenzja

    Nowy Rok zachęcił mnie do wprowadzenia kolejnej nowości w moje życie – postanowiłam używać droższych kosmetyków i zrezygnować z doczepiania sztucznych rzęs. Finansowo wyjdzie pewnie podobnie albo nawet korzystniej. Oczywiście nadal preferuję jak najbardziej naturalne kosmetyki i moja uwaga przez kilka tygodni skupiała się na marce Pat&Rub, którą reprezentuje Kinga Rusin. Reklama na Facebooku ciągle przemawiała do mnie „Wypróbuj mnie!”, „Będziesz wyglądała tak młodo!”, „Odejmę Ci lat!” – chyba wiecie, o czym piszę 😉 Kobietę tak łatwo zachęcić piękną reklamą hihi 🙂

    Długo się zastanawiałam, ale w końcu się odważyłam zaryzykować, wszak to nie wydawanie pieniędzy a inwestycja w swoją urodę. Kosmetyki kupiłam stacjonarnie w Sephorze, bo miałam rabat 10% i tym sposobem za niecałe 400 zł nabyłam:

    • Krem do twarzy na dzień,
    • Krem do twarzy na noc,
    • Krem pod oczy.
    Tak, na zdjęciu widać uszczerbek folii na opakowaniu; to oczywiście dzieło Klemka i jego ząbków ?

    Po tych kremach oczekiwałam głównie nawilżenia mojej suchej cery oraz codziennego redukowania opuchnięć pod oczami.

    Komplet stosowałam codziennie od początku stycznia do końca marca 2020. Pierwsze wrażenie było fantastyczne! Zapach ujął mnie niesamowicie. Do tej pory wypróbowałam kilkadziesiąt różnych kremów do twarzy, a zapach Pat&Rub to mój „namber łan”. Po trzech miesiącach nadal mi się nie znudził, nadal mi się podoba chociaż wyczuwam go o wiele słabiej, bo się do niego przyzwyczaiłam. W pierwszych dniach używania byłam bardzo zadowolona. Nie zachwycona, ale zadowolona. Szczególnie zaskoczyła mnie jedna sytuacja – po powrocie z mroźnego spaceru moja cera nie była czerwona! A ja przecież różowię się pod byle pretekstem (mowa również o warunkach atmosferycznych). Co prawda miałam na sobie podkład, ale znam swoją cerę, jej reakcję na warunki atmosferyczne i uwierzcie mi, ZAWSZE robię się czerwona. Niektórzy uważają, że to urocze, a ja tego nie znoszę.

    Niestety na tym kończy się lista plusów. Największą porażką jest dla mnie krem pod oczy. Ja rozumiem, że mam tendencję do opuchnięć i podkrążeń. Rozumiem, że po trudnej nocy nie mogę oczekiwać cudów. Ale obojętne, czy to była nieudana czy udana noc, worki pod oczami są ze mną zawsze. Większe, mniejsze. Krem Pat&Rub nie zrobił z nimi totalnie nic.

    Kremy na dzień i na noc na początku stosowałam według nazewnictwa. Kiedy efekt był zerowy, nadal miałam wysuszoną cerę, zastosowałam je odwrotnie – krem nocny na dzień a kremem dziennym smarowałam twarz wieczorem – tak, jak Kinga Rusin poleciła robić zimą. Cóż, efekt ponownie był żaden. Dodatkowo żaden z tych kremów nie nadaje się pod makijaż, ponieważ bardzo uwidocznił moje nowe zmarszczki matczyne wokół oczu. Jest mi bardzo przykro, ale poza wspaniałym składem i cudownym zapachem nie jestem w stanie nic dobrego napisać o marce Pat&Rub.

    Zostawiłam resztę (nie mam pojęcia, jaka ilość pozostała w opakowaniach, bo są nieprzezroczyste, z pompką) na okres wiosenno-letni. Może wtedy lepiej spełnią swoją obiecaną funkcjonalność?

  • Kosmetyki bezpieczne w trakcie ciąży oraz karmienia piersią

    Przy okazji innych zakupów, otrzymałam darmowe próbki kosmetyków Mokosh. Oczy mi się zaświeciły, na twarzy pojawił się uśmiech i palce z radością odpakowały serum. Wysmarowałam buzię i zaciekawiona tym luksusowym kosmetykiem, wpisałam nazwę w wyszukiwarkę. 2 minuty później w nerwach zmywałam twarz wodą z mydłem… Bardzo szybko dotarłam do informacji, że tego serum nie powinno się stosować w ciąży oraz w okresie karmienia piersią. Do tej pory próbki czekają na „inne czasy”. Aż mi szkoda, bo byłam zachwycona zapachem i konsystencją. Pomyślałam sobie przy okazji, że skoro na opakowaniu (próbki) nie było takiej informacji, to ile jest kosmetyków, w których przyszłe i obecne mamy nie powinny się babrać?! Olaboga.

    Postanowiłam zatem zrobić rozeznanie i rozesłałam zapytanie do producentów naturalnych kosmetyków. Oto moja treść:

    Dzień dobry! Czy Państwa kosmetyki są bezpieczne dla kobiet w ciąży i karmiących piersią? Jeśli nie wszystkie, to bardzo proszę o rozpiskę, które są a które nie są bezpieczne. Pozdrawiam, Katarzyna P.

    Odpowiedź Pat&Rub (Kinga Rusin):

    „Szanowna Pani,

    tak, nasze kosmetyki są bezpieczne dla kobiet w ciąży i karmiących piersią. Proponujemy zacząć od naszego w 100% naturalnego płynu micelarnego (jeśli skóra jest wrażliwa, proszę wybrać wersję SENSITIVE), który nie ma alkoholu, tyko wody wyciśnięte z roślin – oczyszcza, działa przeciwbakteryjnie, reguluje wydzielanie sebum i przygotowuje skórę na lepsze przyjęcie substancji aktywnych zawartych w ekoampułkach i kremach. Po przemyciu twarzy płynem micelarnym nakładamy kilka kropli Ekoampułki 2, która mocno regeneruje skórę, wzmacnia włókna kolagenowe oraz ścianki naczyń krwionośnych, a przy okazji łagodzi zaczerwienienia.

    Na Ekoampułkę 2 należy jeszcze nałożyć nasz superaktywny Krem na dzień z Linii Face. Na noc, na Ekoampułkę 2, polecamy Krem na noc z Linii Face. W zimie rekomendujemy zamianę kremu nocnego z dziennym i odwrotnie. Pod oczy na początek można wypróbować nasz Krem pod oczy z Linii Face. Można też wzmocnić jego działanie nakładając wcześniej po kropli Ekoampułki 4 (serum pod oczy).

    Dobrego dnia,
    Zespół Pat&Rub”

    Odpowiedź Miya:

    „Katarzyno,

    Nasze kremy nie były testowane dermatologicznie przez kobiety w ciąży, jednak wiele z naszych klientek używało całej gamy w trakcie jej trwania. Nasze kosmetyki są naturalne i nie zawierają szkodliwych składników. Musisz jednak pamiętać, że skóra, podczas ciąży, zmienia się i różnie reaguje na wiele substancji. Najlepiej będzie, jeśli najpierw przetestujesz wybrane produkty na kawałku skóry i będziesz obserwować czy nic się na niej nie zaczyna dziać.

    Peelingi były testowane pod kontrolą ginekologa – mamy potwierdzenie, że może być stosowany przez kobiety w ciąży. 

    Balsam – właśnie teraz dodatkowo testujemy go pod tym kątem. Czekamy na finalne wyniki – ale wszystko wskazuje na to, że również będziemy mieć potwierdzenie, że może być stosowany przez kobiety w ciąży. Wiemy też, że nasze klientki po zapoznaniu się ze składem stosują go nawet na ciążowy brzuszek 🙂
    Pozdrawiam,Anastazja Malicka 

    Miya Cosmetics”

    Odpowiedź Skin 79:

    „Dzień dobry,

    Firma Skin79 nie przeprowadziła badań na grupie kobiet w ciąży.

    Pozdrawiam”

    Wymijająco…

    Odpowiedź od Resibo:

    „Dzień dobry Pani Kasiu,

    Wszystkie nasze kosmetyki są w pełni bezpieczne dla kobiet w ciąży, od początku do końca. 🙂 Nasza Ewelina bardzo o to dba, sama tworzyła, testowała i używała Resibo w czasie ciąży i karmienia piersią, więc jest to dla niej bardzo istotny temat. Jeśli jeszcze nie dotarła Pani do tego artykułu na naszym blogu, to podsyłam Pani link: http://blog.resibo.pl/bezpieczne-dla-kobiet-w-ciazy/.

    Pozdrawiam serdecznie,

    Dominika”

    Odpowiedź Sylveco:

    „Dzień dobry,

    Nasze kosmetyki są to dermokosmetyki całkowicie bezpieczne do stosowania. Zawierają ekstrakty z polskich roślin zielarskich o właściwościach leczniczych , naturalne oleje, masła i olejki eteryczne. Nie zawierają sztucznych barwników ani substancji zapachowych jak też nie zawierają konserwantów, które są najczęściej przyczyną powstawania uczuleń. Kosmetyki nasze nie są produkowane z ropy naftowej i jej pochodnych, nie zawierają olejów silikonowych ani też glikoli jak też zbędnych obciążających skórę substancji stabilizujących i obciążających, składników genetycznie modyfikowanych. Nie są też testowane na zwierzętach . Kosmetyki nasze są bardzo wydajne w stosowaniu, bardzo szybko się wchłaniają i wspaniale pielęgnują skórę pomagając jej w naturalny sposób odzyskać swoją równowagę nie naruszając płaszcza ochronnego skóry tj. bariery wodno-lipidowej skóry. Z powodzeniem można stosować nasze dermokosmetyki w okresie ciąży.

    Polecane produkty może Pani znaleźć na naszej stronie internetowej wchodząc w zakładkę MAMA/DZIEKO.

    Z poważaniem
    Dział Obsługi Klienta SYLVECO”

    Odpowiedź od Make Me Bio:

    „Witam serdecznie,

    Bardzo dziękujemy za wiadomość.

    Kosmetyki są bezpieczne zarówno dla kobiet w ciąży jak i karmiących piersią.

    Jednak nie oznacza to, że nie jest Pani uczulona na któryś ze składników w nich zawartych.

    Dlatego sugerujemy konsultację składów z lekarzem prowadzącym.

    Pozdrawiam,

    Magdalena Remboch

    Odpowiedź Mokosh, czyli mail, którego najbardziej wyczekiwałam:

    „Dzień dobry,

    dziękujemy za zainteresowanie naszą marką oraz za czas poświęcony na napisanie do nas wiadomości.

    Wszystkie olejki eteryczne i produkty zawierające w składzie olejki eteryczne (Ujędrniający eliksir do ciała pomarańcza, Peeling kawa, Ujędrniające serum do twarzy pomarańcza) – nie mogą być stosowane przez kobiety w ciąży i karmiące piersią.

    Olej jojoba, olej arganowy, lanolina – są przebadane i bezpieczne do stosowania przez kobiety w ciąży i karmiące piersią
    Pozostałe oleje – nie mamy dla nich stricte badań pod kątem hipoalergiczności, zdroworozsądkowo jednak nie powinny stanowić zagrożenia dla kobiet w ciąży, ponieważ są to w 100% czyste, wytłaczane na zimno oleje, decyzja jednak leży po stronie Klientki.

    Wypełniający krem do biustu nie powinien być stosowany przez kobiety karmiące piersią przez obecność naturalnych składników ( ekstraktów botanicznych) nadających mu zapach.

    Wszystkie pozostałe produkty zarówno jedno- jak i wieloskładnikowe – z naszej wiedzy nie zawierają składników, które mogłyby być niebezpieczne dla kobiet w ciąży i karmiących piersią lub takich, które są bezwzględnie zakazane  do stosowania przez tę grupę. Decyzję jednak zawsze zostawiamy Klientce oraz zalecamy skontaktowanie się z lekarzem ginekologiem.

    W razie dodatkowych pytań zapraszam do kontaktu.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Klaudia Rydel”

    Wygląda na to, że akurat trafiłam z tą próbką najgorzej, jak przypadkiem mogło wypaść. Prawie wszystkie pozostałe kosmetyki byłyby okej.

    Odpowiedź od Only bio:

    „Dzień dobry,

    Nasze kosmetyki są w prawie 100% naturalne a co za tym idzie łagodne, dlatego są bezpieczne dla skóry nawet w tak szczególnym okresie jakim jest ciąża 🙂

    Składy naszych kosmetyków są dostępne na stronie internetowej https://onlybioonlyeco.com, można więc sprawdzić czy przypadkiem nie jest Pani uczulona na któryś z nich.

    W razie większych wątpliwości, zawsze polecam skonsultować się z lekarzem prowadzącym.

    Pozdrawiam,

    Małgorzata Wobalis”

    Odpowiedź Nutridome:

    „Witaj Katarzyno,dziękujemy za przesłanie zapytania. NUTRIDOME to marka, która posiada szeroki wachlarz produktów. Nasze produkty stworzone zostały z myślą o najbardziej wymagających klientach, stosujemy składniki naturalne i korzystamy z nowoczesnych technologii. Każdy produkt opisany jest dokładnie na naszej stronie internetowej i jesli masz wątpliwości co do bezpieczeństwa stosowania, warto zawsze w pierwszej kolejności upewnić sie u swojego lekarza, jakie jest jego zdanie. PozdrawiamyZespół NUTRIDOME”

    Odpowiedź Alkemie:

    „Dzień dobry Pani Katarzyno,

    bardzo dziękujemy za przesłaną wiadomość.
    Pragnę poinformować, że nasze produkty są bezpieczne dla kobiet w ciąży. Należy jednak pamiętać, że ciąża to czas zmian hormonalnych i nasza skóra może różnie reagować na wiele składników, które do tej pory były przez nią akceptowane. Cera w okresie ciąży może być bardziej wrażliwa czy silniej reagować na niektóre komponenty. Dlatego zalecamy, by przez cały okres ciąży bacznie ją obserwować. Zalecamy również wykonanie próby uczuleniowej, poprzez naniesienie produktu najpierw na niewielki fragment twarzy.

    W przypadku dodatkowych pytań proszę o kontakt.

    Pozdrawiam serdecznie
    Sandra Makowska”

    Odpowiedź sklepu Orientana:

    „Szanowna Pani Katarzyno,

    Tak, nasze kosmetyki można używać w ciąży. Kosmetyki Orientana są kosmetykami naturalnymi, w których kompozycje składników zostały zabezpieczone przed rozwojem drobnoustrojów czy pleśni delikatnymi konserwantami, które są dopuszczone do stosowania w produktach naturalnych. Jednak należy mieć na uwadze, że ciąża to czas zmian hormonalnych i możemy zupełnie inaczej reagować na wiele składników niż było dotychczas. Skóra w okresie ciąży może być bardziej wrażliwa czy silniej reagować na niektóre komponenty. Dlatego przez cały okres ciąży należy bacznie obserwować swoją skórę. Może się również zdarzyć, że niektóre zapachy będzie Pani bardzo lubiła a inne będą przeszkadzały. Dlatego sugeruję poproszenie w sklepie o próbkę lub tester kosmetyku, jakiego będzie Pani chciała użyć.

    Odsyłam Panią również do naszego bloga gdzie znajduje się wpis o tym jaki wpływ na kobiety w ciąży mają produkty marki Orientana https://www.orientana.pl/czy-kosmetyki-orientana-sa-bezpieczne-dla-kobiet-w-ciazy/

    Możemy zapewnić, że Orientana to marka kosmetyków naturalnych, w których do minimum ograniczyliśmy zastosowanie chemicznych dodatków i do tej pory mieliśmy wyłącznie pozytywne opinie od Pań spodziewających się dziecka jak również od Młodych Mam 🙂

    Pozdrawiam serdecznie,

    Aneta Dalbiak”

  • BeBIO Ewa Chodakowska dezodorant z kulce – szybka recenzja

    BeBIO Ewa Chodakowska dezodorant z kulce – szybka recenzja

    Kolejna nowinka w świecie naturalnych kosmetyków. Cieszę się, że jest ich coraz więcej. Tym razem do gry wkroczyła Ewa Chodakowska. Tym razem zadziałała magia Facebooka. Reklama przemawiała do mnie: „wypróbuj mnie! Wypróbuj mnie!”. No nie mogłam przejść koło tego obojętnie. Z początkiem kwietnia odwiedziłam Rossmanna – za cel obrałam sobie kupienie antyperspirantu BeBIO. Krążyłam po sklepie i kiedy doszłam do półki z kulkami, pracownik sklepu akurat wykładał towar. No nie uwierzysz… Akurat kulki BeBIO! Chyba mu trochę zaburzałam koncepcję, bo co kilkanaście sekund zgarniałam jeden zapach, a on dokładał następne.

    Pierwszy był zapach granat i jagody goji – przecież nie mogę kupić w ciemno, muszę powąchać! Całe szczęście dało się wyczuć lekką nutę bez dotykania kulki paluchem (bleh, nie wiem, jak ludzie mogą DOSŁOWNIE wypróbowywać produkty w sklepach). I co? I zakochałam się w tym zapachu! Rześki, kobiecy, przyjemny, ciepły. Kolejny na półce wylądował chia i kwiat japońskiej wiśni – no nie, kolejny tak dobry! Serio? Czy mózg mnie oszukuje? Przecież kulki pod pachą nie mogą być tak cudowne! Kolejna miłość od pierwszego węchu. Trzeci na półce był pieprz afrykański i migdał – ten mnie nie porwał (jeju, całe szczęście!). Czwarty sprawdzony na szybko – spirulina i chlorella – algi – być może do wypróbowania następnym razem, ale przyznałam sama przed sobą, że miłość to nie była, więc odłożyłam go z powrotem. Mój mózg prawie eksplodował, kiedy okazało się, że istnieje jeszcze piąty zapach! Bambus i trawa cytrynowa – świetny, naprawdę świetny. Ale również brak miłości od pierwszego sztachnięcia, poza tym dwa pierwsze już leżały sobie grzecznie w koszyku. Kasia, miałaś kupić JEDEN! Nie dało się, naprawdę. Zszokowana już nie czekałam na kolejną dostawę, tylko odeszłam od tego miejsca, bo bałam się, że dorzucę coś jeszcze. W efekcie nie mam pojęcia, czy zapachów jest 5 czy więcej. To i tak baaardzo dużo! Absolutnie nie spodziewałam się tyle po tej marce. Ewa, muszę przyznać, że cudowna robota <3

    A teraz wrażenia odnośnie jakości. Jestem w ostatnim miesiącu ciąży, a już od kilku pocę się potem straszliwym. Aż wstyd się przyznać, ale często śmierdzę. A ja kocham pachnieć! Kocham perfumy! <3 Od kilkunastu tygodni mam schiza na tym punkcie. Kilka razy dziennie się przemywam mydłem (!!! nie preferuję mydła, bo wysusza skórę i powoduje uczulenia, ale jednak warstwę zapachową/potową niweluje najskuteczniej), czasem nawet po prysznicu nadal „się czuję”. W ten nieprzyjemny sposób. I wtedy poprawka z mydłem. Szału można dostać. Pytałam nawet kilkukrotnie szczere osoby postronne, czy rzeczywiście mnie TAK czuć czy ja to sobie wmawiam. Mój brat jest tutaj ekspertem – zawsze powie mi prawdę, nawet bolesną, a zarazem mnie nie obrazi. Tylko on tak potrafi. Dzięki, Michał! 😀 Powiedział, że nie śmierdzę. Także cóż, to widocznie nadwrażliwość ciążowa na zapachy.

    Przez te 2 ostatnie miesiące wypróbowałam na sobie już chyba 4 różne dezodoranty. Działały lepiej lub gorzej, nawet te sprawdzone sprzed ciąży. Oczywiście mowa o naturalnych, z dobrym składem itp. Przypomniało mi się niedawno, że latem świetnie się u mnie sprawdzał naturalny ałun, używałam go kilka miesięcy i byłam zachwycona. Niestety czar prysł, kiedy kamień się połamał i kaleczył mi pachy. Wyrzuciłam go i więcej nie kupiłam.

    Naturalny deo roll z BeBIO działa właśnie na bazie ałunu. Odkryłam to dopiero w mieszkaniu. No lepiej być nie mogło! A efekt? Jeeeejuuu w końcu pachnę! Nie śmierdzę! Dezodorant naprawdę ZAPOBIEGA a nie przykrywa smród potu, jak większość innych. Nawet po ciepłym kwietniowym spacerze byłam zadowolona z efektu, a do tej pory… wiadomo… łazienka, umywalka i tona mydła. Precz! 😀

    Cena jednego dezodorantu w sklepie Rossmann to 16,49 zł.
    Artykuł nie jest sponsorowany.

  • Cien – Food for skin – szybka recenzja

    Cien – Food for skin – szybka recenzja

    Nie wiem, czy ktoś by to nazwał głupotą czy dobrą organizacją, ale lubię mieć zapas – masła, pieczywa, mięsa w zamrażarce, sera żółtego w lodówce (a pochłaniam go w ogromnych ilościach), a przede wszystkim kosmetyków – żeli pod prysznic, szamponów, odżywek, kremów do twarzy itp. Dlatego kiedy kilka dni temu zdałam sobie sprawę, że używam ostatniego kremu na noc, postanowiłam powoli rozglądać się za jakimś nowym. Mam swoją ulubioną markę, jednak żądna wrażeń co jakiś czas lubię poznawać nowe zapachy, konstytencje, cieszyć oko nowymi szatami graficznymi.

    Akurat tak się złożyło, że kilkukrotnie rzuciła mi się w oczy reklama produktów Cien – Food for skin – może za sprawą ślicznej Karoliny z „Top model” 🙂 Kilka dni później pojechaliśmy z mężem do Lidla po spożywkę i CAŁKIEM PRZYPADKIEM w koszyku wylądowały 2 kremy do twarzy 😀 Nawilżający i odżywczy. Nie mogłam się powstrzymać i chciałam wypróbować oba, tym bardziej, że cena w promocji bardzo zachęcała – 6,49 zł za jeden.

    Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne – piękne zapachy – rzeczywiście czuć delikatne naturalne składniki, a nie intensywną chemię. Konsystencja lekka, przyjemna, choć oba kremy różnią się od siebie. Nawilżający jest lżejszy, łatwiej się rozprowadza na skórze, szybciej wchłania, nie zostawia tłustej warstwy. Pięknie pachnie! Użyłam go kilka razy na dzień i na noc i moim zdaniem lepiej sprawdza się na noc; pod makijażem niekoniecznie spełnia swoją rolę (choć może to dlatego, że ja używam podkładu mineralnego, a on musi mieć się do czego „przyczepić”, czyli potrzebuje odrobinę tłustszej warstwy na cerze). Z kremem odżywczym z kolei mam taki problem, że wypróbowałam ich w swoim życiu już wiele, ale żaden się nie sprawdził. Są zbyt ciężkie, nieodpowiednie do mojej wymagającej cery. Ten żółty z Food for skin totalnie nie nadaje się na noc – mam po nim rano tłustą cerę; mimo że nie jest zbyt ciężki porównując do innych odżywczych kremów. Pod makijaż również się nie sprawdza, bo zostawia delikatną warstwę na twarzy. Długo nie miałam pomysłu, co z nim zrobić, aż odkryłam, że nadaje się na dzień – w dni, kiedy nie muszę wychodzić, robić makijażu, moja cera może odpocząć, a jednocześnie muszę jej zapewnić delikatne nawilżenie. Wtedy odżywczy Cien jest świetny! Pozostawiony przez kilka godzin na skórze działa jak odżywcza maska – buzia nabiera zdrowych kolorów 🙂

    Artykuł nie jest sponsorowany.

  • Kosmetyki Le cafe de beaute

    Kosmetyki Le cafe de beaute

    Tematem naturalnych kosmetyków zainteresowałam się kilka lat temu. Przeczytałam w Internecie kilka artykułów na temat szkodliwości niektórych składników. Okazuje się, że często nieświadomie myjemy się parafiną, ropą naftową i innymi świństwami. W głowie mi się to nie mieści!

    Zaczęłam od unikania SLS w produktach, które zwykle się pienią, czyli chodzi o szampony, żele pod prysznic, mydła w płynie itp. Jakieś 2 lata temu znalezienie kosmetyku bez SLS w sklepie stacjonarnym/drogerii graniczyło z cudem. Nawet jeśli istniały, to były bezzapachowe… Co to za przyjemność z kąpieli, kiedy nie można poczuć zapachu np. owoców lub czekolady? Zaczęłam więc szukać w Internecie. Mniej więcej od roku pozostaję wierną fanką sklepu lawendowaszafa24.pl. Zdecydowaną większość asortymentu mają godną zaufania, ale dla pewności zawsze czytam składy. Ostatnio zakochałam się do szaleństwa w marce LE CAFE DE BEAUTE. Odkryłam ją dzięki kremikowi do twarzy na dzień – producent obiecywał, że nadaje się pod makijaż. A trzeba wspomnieć, że mam mega problematyczną cerę, pryszczatą, czerwoną na policzkach i nosie. Suchą i naczynkową. Walczę z tym od tylu lat, że głowa mała. Wypróbowałam milion różnych kremów, a ten (po lewej):

    kupiłam już trzeci raz, co świadczy o tym, że naprawdę dobrze się spisuje 🙂 Nawilża skórę, nie zostawia tłustej warstwy, bo jest lekki jak serum, szybko się wchłania, podkład cudownie się na nim rozprowadza, bardzo jednolicie. Po prawej jego odpowiednik na noc. Po różnych innych kremach na noc po przebudzeniu się mam tłustą cerę, z jakby dodatkową warstwą na wierzchu. Irytuje mnie to i używam wtedy mydła, żeby się pozbyć uczucia lepkości. A wiecie, jak to się kończy… Syzyfową pracą, bo z jednej strony nawilżam, z drugiej wysuszam.

    Przetestowałam więcej kremów Le cafe de beaute i one również się sprawdziły. Jeden z nich musiałam odstąpić mężowi, bo on ma jeszcze bardziej problematyczną cerę ode mnie, a te nawilżacze przypadły mu do gustu 😉 Postanowiłam więc wypróbować coś jeszcze innego.

    Żele pod prysznic. I tu kompletna pustka w głowie. Zastanawiam się, jak to ująć, żeby nie przekoloryzować, bo mi nie uwierzycie. Może jestem mało wymagająca? Ale nie, mój brat i moja mama też są zachwyceni, bo podarowałam im po 2 różne żele w prezencie. One są GENIALNE!!! Zapachy fantastyczne, odżywcze, świeże, kuszące! Wydajność rewelacyjna, skład rewelacyjny, przyjemność z mycia 100%! Podoba mi się, że Le cafe de beaute oferuje tak dużo różnych wersji zapachowych i do tej pory wszystkie mi odpowiadają, a w kilku dosłownie się zakochałam. Jak dla mnie numerem 1 są poziomki (pierwszy od prawej), na drugim miejscu stabilnie czekolada – ale nie mleczna, taka bardziej gorzka.

    Chcesz więcej? Proszę bardzo, szampony i odżywki Le cafe de beaute. Pomyślisz, że jestem krejzi, ale co tam. Cena jest bardzo konkurencyjna, a wręcz śmieszna za taką jakość. Zrobiłam sobie zapas na kilka miesięcy 🙂 Włosy obecnie mam w dobrej formie – może to zasługa regularnych wizyt u fryzjerki, a może mojej pielęgnacji. Chyba jedno z drugim działa na korzyść. Nie lubię poświęcać zbyt dużo czasu moim włosom. Oczekuję od nich, że będą wyglądały świetnie jedynie po ich rozczesaniu. Poszłam na łatwiznę i od kilkunastu lat nieustannie je zapuszczam 😀 Jestem szczęściarą, bo są nauralnie proste, więc nie mam z nimi kłopotu. Ale tak samo jak cera, wymagają nawilżenia przy każdym myciu! Bardzo szybko się rozdwajają, łatwo ulegają wysuszeniu, brak im objętości. Od kilku miesięcy są cudnie elastyczne, miękkie. Szampon na pewno im w tym pomaga. Zobaczymy, jak będzie latem. Działanie słońca co roku ma na nie fatalny wpływ – szybko robi mi się na głowie siano. No cóż, zobaczymy.

    Z Le cafe de beaute używamy z mężem również mydeł w płynie do rąk. Taka pierdoła, ale naprawdę trudno znaleźć ładnie, naturalnie pachnące mydła. A po tym figowym jeszcze przez kilkadziesiąt minut czuję, jak pachną mi dłonie. Jakbym użyła kremu!

    Mam nadzieję, że nie przytłoczyłam Cię nadmiarem słodyczy, moja droga czytelniczko 🙂 Artykuł nie jest sponsorowany, to moja osobista rzetelna opinia. Taka już jestem, że jak coś mi się podoba, to bronię niczym lwica! Miłego dnia! :*