Kategoria: Styl życia

  • Oda do Miłości

    Oda do Miłości

    Mój mąż nie przepada za serwisami społecznościowymi, a że na fb i ig dodaję krótkie posty, nie umieszczałam ich treści tutaj. Dlatego czasem słysząc „wow! Jak ta Kasia pisze! Jak chwyta za serce!” nie wiedział, o co chodzi 🤭 Poniżej zlepek moich przemyśleń:

    Czym jest szczęście? Zawsze trudno mi je opisać. Owszem, da się je pięknie nazwać słowami. Ja z kolei często je widzę – w oczach. To mi wystarcza – tak niewiele, a tak wiele!

    Przepraszam Cię, że się o to czasem złościłam. Teraz Cię proszę, mów tak częściej. Wołaj mnie, kiedy tylko potrzebujesz. Rok temu miałam przesyt słuchania słowa „Mamaaaa!”. Teraz mów do mnie. Opowiadaj mi o wszystkim. Przerywaj, kiedy z kimś rozmawiam. Wtrącaj o czymś zupełnie innym, kiedy Ci czytam. Śpiewaj całe popołudnia jedno i to samo. Rób wszystko to, co Ci w duszy gra, a co czasem mnie irytuje. Postaram się następnym razem powstrzymać emocje i nie studzić Twojego zapału. Tak bardzo Cię takiego uwielbiam!

    Tak bardzo będzie mi Cię brakować takiego. Maleńkiego. Jutro będziesz już o pół milimetra wyższy. Jutro będziesz miał dłuższe włosy. Jutro będziesz dojrzalszy. Może jutro przytulę Cię o sekundę krócej niż dzisiaj. Może jutro zrobisz o krok więcej niż dzisiaj. Jutro już nie będziesz taki maleńki, jak dzisiaj. Daj mi się sobą nacieszyć. Szczególnie teraz, kiedy śpisz, wtulony we mnie tak słodko. Taki mięciutki, milutki, nieświadomy moich pocałunków.

    Choć pierwszy rok Twojego życia sprawił, że byłam cieniem człowieka, nie zamieniłabym tego czasu na nic innego. Choć często nie rozumiem, o co masz pretensje, staram się Ciebie wysłuchiwać. Chociaż doprowadzasz mnie czasem do krzyku z bezsilności, kocham Cię szalenie. Choć musieliśmy na Ciebie czekać półtora roku, było warto. Choć zmieniłeś tak wiele w naszym życiu, nie narzekamy na brak snu czy czasu dla siebie. Choć czasem masz totalnie w nosie, co się do Ciebie mówi, i tak dalibyśmy Ci gwiazdkę z nieba. Miłości do dziecka nie da się porównać z niczym innym. Chcę Cię ciągle więcej i więcej ❤ A kiedy przychodzisz do mnie sam, prosząc o buziaka lub przytulasa, serce mi pęka z nadmiaru radości. Mam ochotę płakać z ogromu wzruszenia!

    Wierzę, że to, co ludzkie, co przytrafiło się komuś innemu, jest możliwe do osiągnięcia. Że skoro ktoś inny to osiągnął, skoro jemu się udało, to Tobie też może. Jeśli chorujesz, ale wiesz, że ktoś inny wyzdrowiał będąc w takim samym stanie, to Ty też możesz. Jeśli straciłaś/straciłeś w życiu coś cennego, ale komuś innemu udało się odzyskać podobną wersję, to Tobie też się może udać. Jeśli popadasz w depresję z jakiegoś materialnego powodu, pomyśl, ilu ludzi udało się wyjść z tej matni. Jeśli bardzo pragniesz kogoś, kogo nie możesz mieć, wyciągnij rękę i czekaj na cud. Komuś innemu się to udało. Z całych sił trzymam za Ciebie kciuki ❤ Wysyłam moc mentalnego wsparcia ❤❤

    Ostatnio zastanawiam się nad przyszłością. Co będę czuła, kiedy pójdziesz do szkoły? Czy będę płakała na każdym przedstawieniu, w którym weźmiesz udział? Co poczuję, kiedy opuścisz dom? Czy serce rozerwie mi się na milion kawałków? Kiedy nadejdzie ten moment, w którym przestaniesz mi dawać buziaki? Kiedy przestaniesz mnie przytulać? Mam nadzieję, że wyrośniesz na wspaniałego mężczyznę ❤❤

    Synku, uwielbiam, kiedy do mnie mówisz. Kiedy powtarzasz po 5 razy to samo, nie jestem znudzona. Podziwiam, że w ten sposób ćwiczysz mowę. Opowiadaj mi o wszystkim, co Cię tego dnia spotkało, co się wydarzyło, kiedy nie było mnie przy Tobie. Opisuj mi, co widzisz w danej chwili, co słyszysz. Nie mogę się nadziwić, jak bardzo jesteś spostrzegawczy. Uwielbiam Cię słuchać, Synku ❤

    Wiecie, jak wspominam swoje dzieciństwo? Zawsze jako pierwsze przychodzi mi na myśl słowo „beztroskie” ❤ Byłam pełna radości, swobody, czułam się kochana, otoczona opieką, nie miałam żadnych zmartwień. Miałam wspaniałą Przyjaciółkę dosłownie naprzeciwko, z którą spędzałam każdą wolną chwilę. Miałam i mam ogrom kuzynostwa, które odwiedzałam, kiedy tylko miałam na to ochotę. Byli i są mi nadal jak rodzeństwo. Byłam beztroska, na maksa szczęśliwa ❤ Dopiero po latach zaczęłam odkrywać, jak bardzo moja Mama ma pod górkę. Nawet sobie nie mogę wyobrazić, ile Ją kosztowało, żebym nie widziała Jej problemów i zmartwień. Udało Jej się to… Mnie całe szczęście spotkał los całkowicie odwrotny. Mam najlepszego Męża na świecie ❤ I nie muszę niczego przed moim dzieckiem ukrywać. Mam nadzieję, że będzie wspominał swoje dzieciństwo dokładnie tak, jak ja 😍😍😍

    Zastanawialiście się, dlaczego jakiś czas temu poruszyłam temat niepłodności? Powód jest prosty – temat jest mi bliski, jest dla mnie ważny, czuję potrzebę mówienia o tym głośno – szczególnie, że mam za sobą sukces oraz porażkę.

    4 lata temu usłyszałam od lekarki: „Z takim endometrium nie zajdzie pani w ciążę”. Kobiety w wieku rozrodczym mają endometrium ok. 15 mm, kobiety po menopauzie ok. 5 mm. Moje miało grubość 1,3 mm. Oprócz tego miałam PCOS, niski progesteron, plamienia, nieregularne cykle, dodatkowo oznaczono problem męski. Każdy, kto przez to przechodzi, zna ten ból. Płacz po kątach, zaciskanie krtani, kiedy przyjaciółka zachodzi w ciążę, dni pełne depresji. Omijanie tematu, szczególnie kiedy jakiś januszowaty wujek dopytuje i heheszkuje 🤦‍♀️🤦‍♀️🤦‍♀️

    Mój punkt kulminacyjny nastąpił w sylwestra 2017/2018, kiedy wyjechaliśmy w góry wesołą ekipą. Naprawdę, ludzie byli wspaniali. Jest mi ekstremalnie głupio aż do teraz. Nie potrafiłam kontrolować swoich emocji, nie panowałam nad swoim zachowaniem. Czułam, jakby jakaś nieczysta siła mną targała od środka. Zachowywałam się karygodnie. A to wszystko z powodu rozchwianych hormonów i depresji z powodu niepłodności.

    Jeśli przez to przechodzisz – tulę Cię mocno! Nie jesteś w swoich odczuciach odosobniona.

  • Co na wzmocnienie odporności dziecka?

    Co na wzmocnienie odporności dziecka?

    Bardzo nie lubię, kiedy ktoś mi zadaje pytanie: „Co podajesz dzieciom na odporność? Co robisz, że są zdrowe/rzadko i łagodnie chorują?”. Moim zdaniem zdrowie to nie jest wzięcie jednej tabletki i odczekanie godziny na pozytywny efekt. Problem nie zostanie rozwiązany, tabletka jedynie stłumi objaw, który ma głębsze podłoże. Dopóki ludzie nie zrozumieją, że leczenie objawów to żadne leczenie, nie wyzdrowieją.

    Absolutnym minimum z minimum w kwestii pielęgnowania odporności są: codzienne spacery, hartowanie organizmu, zdrowe jedzenie, dbanie o dobry nastrój. Serio, zdrowa psychika to podstawa.

    Kolejnym minimum, które uważam za absolutnie konieczne każdego dnia to: wit. C 1000 mg dziennie (nawet do 4g), wit. D3 w ilości zapewniającej stężenie we krwi 80-100, kwasy Omega.

    To, co bardzo polecam dodatkowo mieć zawsze w domu i stosować: sok z kiszonych warzyw (zakwas), olejek OnGuard (do smarowania stóp przed snem lub do dyfuzora).

    Dodatkowo to, co lubię, co nam się dobrze sprawdza: olej z czarnuszki, colostrum, kropelki Takuna (mój najnowszy hit w walce z wirusami i bakteriami), wyciąg z pelargonii afrykańskiej (od 1 r.ż.).

    Jeśli od samego czytania rozbolała Cię głowa, podaję „gotowca” 🙂 Nie ma za co!

    Miód Malina Witamina marki AnnaBee. W jednej łyżeczce ma aż 1000 g wit. C, dobrze przyswajalnej, do tego mnóstwo antyoksydantów oraz witaminki, samo zdrowie. Właścicielka ponadto przedstawiła dowody na to, iż miód, który wykorzystuje do produkcji, nie ma glifosatu! Dla mnie hit. Mają również wersję dla niemowląt – bez miodu. Wszystkie używane składniki są ekologiczne, na co również ma certyfikaty.

    Tran firmy Mollers.

    Kindervital firmy Floradix. Smaczny i w pełni naturalny płyn. Moje dziecko samo się o to upomina.

    Dwa produkty firmy HealthLabs: MyKids Protect oraz MyKids Brain. Świetne proporcje składników, dobrane dla potrzeb dzieci. Brzmi jak reklama, ale nią nie jest. W tej marce denerwuje mnie właśnie zbyt mocny marketing i przez to wygórowane ceny. Ale faktem jest, że nie znalazłam lepszych kwasów Omega dla dzieci.

    Omega3 rybki z Mollersa. Kiedy Klemek ma ochotę na coś słodkiego, daję mu taką pożyteczną żelkę. Dzieciaki to uwielbiają, a przy okazji dostają pożyteczne witaminki.

    Vitamin Premium Complex dla dzieci firmy Aliness, która jest godna zaufania i którą dawno temu mi poleciła dietetyczka kliniczna. Przewagą tej marki i tego kompleksu dla dzieci jest fakt, że w składzie nie ma kwasy foliowego, a zamiast niego jest folian. Prawdopodobnie nie wiesz, o czym piszę. Kwas foliowy, tak polecany wszem i wobec, jest sztucznym tworem, który toksycznie wpływa na nasz organizm, odkłada się nieprzyswojony. To, czego nasz organizm potrzebuje, to jego zmetylowana forma, która nie musi zostać przetworzona, nie obciąża organizmu, wchłania się tak, jak witaminy z pożywienia. Pisał o tym dr Ben Lynch w książce „Jak naprawić swoje geny”.

    Colostrum firmy Genactiv (najczystsza forma) lub tańsza wersja firmy Mniamki, ale tutaj nie ręczę za jakość produktu.

    MyBestProtect firmy MyBestPharm – kolejny świetny produkt, podobny do MyKids Brain. Jego zaletą jest to, że oprócz kwasów Omega zawiera olej z czarnuszki. I mnóstwo innych cennych składników.

    Okej, pomyślisz sobie – „o co ci, kobieto, chodziło na początku? Przecież podałaś gotową receptę na zdrowie dzieci!”. Otóż chodzi mi o to, że mogłabym godzinami opowiadać o tym, jaką wiedzę nabyłam przez ostatnich kilka lat. Jak mocno interesuję się ziołolecznictwem, dietetyką, naturalnymi metodami leczenia, suplementacją, totalną biologią. To nasze codzienne życie ma wpływ na nasze zdrowie. To, jakich produktów używamy do mycia ciała, włosów (zdecydowanie odradzam składnik Sodium Laureth Sulfate, w skrócie SLS, który jest pochodną ropy naftowej). To, co jemy (osobiście uważam, na podstawie tego, co przeczytałam, czego się dowiedziałam z rozmów ze specjalistami od dietetyki, że najzdrowszą dietą jest ta bez glutenu, bez nabiału oraz bez cukru), jak jemy, czy jesteśmy świadomi tego, co mamy na talerzu (czy wiemy, że pożywienie np. nie ma glifosatu). Na nasze zdrowie, a właściwie chorowanie ma wpływ nawet malowanie paznokci (ftalany przedostają się do krwioobiegu), farbowanie włosów, spacerowanie w niewidzialnych obłokach smogu lub chemitrails (to nie są zabobony, tylko udokumentowane fakty), nawet nasze ubrania, proszki do prania, tryb dobowy, ilość czasu spędzona na wgapianiu się w niebieski ekran, nawet pita woda! Ogrom czynników, nad którymi się nie zastanawiasz. Kiedy komuś zwróciłam uwagę, jak zły tryb życia prowadzi, odparł tylko „na coś trzeba umrzeć”. Ja osobiście wiem, że nie uniknę wszystkiego, co mi szkodzi. Tego jest ogrom! Ale jeśli mam wiedzę, w jaki sposób mogę to ograniczyć, jak tego uniknąć, to choć części się pozbędę. Postaram się żyć możliwie najlepiej, najzdrowiej. Dla wygody własnej, oraz wygody moich dzieci czy wnuków w przyszłości. Aby nie stać się dla nich obciążeniem.

    Zdrówka dla Was wszystkich! Dbajcie o siebie sami, nikt za Was tego nie zrobi.

  • Zaproszenie

    Zaproszenie

    Jako dziecko zawsze byłam „grzeczna”. Cichutka, spokojna, nie rzucająca się w oczy, gdzieś na uboczu. Podświadomie chyba zawsze czułam, że coś mnie blokuje. Wyszło zupełnie naturalnie, nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopiero niedawno zwróciłam uwagę na okres, kiedy się zmieniłam. Zadziało się to, gdy wyfrunęłam do liceum. Do miasta oddalonego o 25 km. Nagle stałam się przebojowa i rozrywkowa. Może ktoś, kto mnie zna, stwierdzi, że przesadzam, że wcale tak nie było. Nie mam pojęcia, ja po prostu tak to czułam. Do 2006 r. byłam cichą myszką, samotnicą, od 2006 r. głośną dominantką.

    W okolicach 2000 r. wydarzyła się sytuacja, która spowodowała u mnie traumę. Zafałszowałam na konkursie piosenek. Nawet nie pamiętam, co się wtedy dokładnie wydarzyło. Czy mnie wybuczono. Czy wytykano palcami. Mój mózg wyparł to z pamięci. Zapamiętałam jedynie przeogromny wstyd.

    Od tamtej pory śpiewałam tylko w grupie. Solo wyłącznie w samotności albo w domu, kiedy czułam się bezpiecznie. Niestety w pewnym momencie i to mi odebrano, dlatego porzuciłam swoją największą pasję.

    I nadszedł niedawno taki moment, kiedy urodziłam dziecko, i chciałam w nim zasiać miłość do muzyki. Cieszę się, że swoim dzieciom potrafię śpiewać. Ale również musi nie być nikogo w pobliżu.

    Po porodzie domowym nabrałam niesamowitej siły. Dodał mi sporo pewności siebie i chęci dalszej walki o własne dobro. Nadarzyła się okazja, abym powróciła do praktykowania swojej ukochanej pasji – śpiewania. Mój najlepszy mąż ponownie mnie w tym wsparł i stało się – współtworzę grupę ze świetnymi dziewczynami. Jako jedyna z 5 nie zaśpiewałam solo. Miałam kilka tygodni na pokonanie własnego wstydu, swojej bariery, nie udało mi się to. Miałam wrażenie, że zamykam się jeszcze bardziej. Że łzy nie mają ujścia.

    Nasz pierwszy występ na koncercie przedświątecznym. Opole, grudzień 2022.

    I pod sam koniec roku z pomocą nadeszła Magda, nasza prowadząca. Zdecydowanie czuję z nią 'flow’, podziwiam jej karierę, osobowość, dlatego wywarły na mnie niesamowite wrażenie jej słowa: „…jesteś (…) mega wokalnie utalentowana, ale jeszcze sama tego nie wiesz”. A ja w głębi duszy wiedziałam…

    Minęło kilka dni i wiedziałam już, że chcę to zrobić 🙂 Chcę zaśpiewać.

    Wypatrujcie mnie na koncercie „Kobiety Kobietom” Festiwal Kobiecych Głosów 10.03.2023 o godz. 19:00 w GOK w Tarnowie Opolskim 🙂

    I proszę, myślcie o mnie ciepło. ❤️❤️❤️

  • Intuicja

    Intuicja

    Przez ostatnie dni kiepsko śpię.

    Parę tygodni temu widziałam na stronie '8 gwiazdek’ informację o wypadku samochodowym, w którym zginęli mama, tata i starszak (jadący przodem do kierunku jazdy), a najmniejsze dziecko (jadące tyłem) przeżyło.

    Kilka tygodni temu śniło mi się, że wyjechaliśmy gdzieś z Andrzejem i nie zdążyliśmy odebrać Klemcia ze żłobka. Bardzo się tym martwiłam.

    Moja mama wczoraj mi powiedziała, że bardzo się stęskniła za Klemciem. Bardziej niż zwykle i bardziej, niż za kimkolwiek innym.

    Dzisiaj obejrzałam relację Olgi Grech, w której powiedziała, że istnieje możliwość notarialnego spisania osób, które przejęłyby opiekę nad naszymi dziećmi po naszej śmierci. Warto rozważyć załatwienie takiej opcji.

    Na niedzielę zostaliśmy zaproszeni na 35-lecie małżeństwa mojego chrzestnego. Postanowiłam, że chciałabym przyjąć komunię w ich intencji, dlatego wyspowiadałam się dzisiaj.

    Bardzo mnie cieszy, że mam dobrą intuicję. Odkąd zostałam mamą, nabiera sił. Dobrze – bo ostrzega mnie przed pewnymi zachowaniami. Źle – bo chyba ostatnio zbyt mocno przeżywam pewne znaki.

    Już od kilku lat wiem (czuję), że moja śmierć będzie nagła. Nawet konkretnie wiem (czuję), że stanie się to w wypadku samochodowym.

    Jutro wybieramy się w ważną podróż. Ja, Andrzej i Stefanek. Zostawiamy Klemcia w żłobku i planujemy wrócić do Opola o 16:00, aby go odebrać. Zbyt wiele rzeczy składa mi się tu w całość… Tak wiele znaków mnie ostrzega. Mam jednak nadzieję, że tylko sobie wmawiam i przesadzam. Że to przypadek. Któż byłby tak szalony, aby zrezygnować z ważnej podróży, wyłącznie na podstawie złych przeczuć?

    Gdyby jednak miało mnie zabraknąć, proszę, abym to była tylko ja. Żeby Klemuś nie został sam. Uważam, że moja chorowita mama jest za słaba na zajmowanie się teraz trzylatkiem.

    Kocham Was mocno!

    Klemuniu kochany, kocham Cię mocno!

    Stefuniu słodki, kocham Cię mocno!

    Andrzeju mój najdroższy, kocham Cię mocno!

    Mami, kocham Cię mocno.

    Michał, kocham Cię mocno.

    Edit: nie usuwam tego wpisu, niech zostanie 🙂 Tamtego dnia wstałam rano i wiedziałam, że „to będzie dobry dzień”, jak w książeczkach „Jano i Wito”. Nadal mogę się cieszyć każdym kolejnym dniem mojego cudownego życia ❤️

  • Ciąża pozamaciczna

    Ciąża pozamaciczna

    Mogę Wam teraz opowiedzieć, jak to się stało, że zaczęłam szydełkować 🙂
    Zawsze bardzo podobały mi się rodzeństwa rok po roku. Kłótliwe, ale trzymające się razem. Oboje z mężem chcieliśmy mieć dzieci z jak najmniejszą różnicą wieku, dlatego dzięki temu, że urodziłam naturalnie, nie przerwaliśmy starań. Dosyć długo karmiłam piersią i moje jajniki były uśpione przez ponad rok. Tak szczerze mówiąc to nie robiłam sobie nadziei, że będziemy mieć więcej dzieci. Starałam się pogodzić z myślą, że będzie jedynak. Starałam się czerpać radość z każdej ulotnej chwili. Ale jednak coś poczułam… Było bardzo wcześnie, ale nietypowy objaw miałam identyczny jak za pierwszym razem, bardzo charakterystyczny. Zrobiłam test prawie dokładnie w ten sam dzień sierpnia, co 2 lata wcześniej. Kolejny prezent na rocznicę ślubu ❤

    Intuicja podpowiadała mi, że z tego nic nie będzie… Nie będzie dzieciaczka. Testy w kolejnych dniach nie ciemniały. Standardowo umówiłam się do lekarza po 2 tygodniach od wykonania pierwszego testu, chociaż nie miałam pojęcia, który to tydzień, bo poprzedni okres się nie pojawił (pierwsza była owulacja). Do lekarza byłam umówiona na czwartek, a we wtorek roniłam przez prawie cały dzień. Trzymałam tylko kciuki, żeby wszystko się samo oczyściło. Po raz pierwszy w życiu na sekundę chyba straciłam przytomność, czułam się fatalnie. Ale psychicznie zniosłam to bardzo w porządku, bo tego się spodziewałam. Chciałam poczekać te 2 dni do wizyty u lekarza, żeby na usg potwierdził, że jest „czysto”. W środę poczułam się już lepiej, ale niedługo potem złapał mnie ból podbrzusza. I już wtedy wiedziałam, że jest źle. Że prawdopodobnie to ciąża pozamaciczna. Udało mi się dostać do innej lekarki, która nic nie widziała w usg, przez chwilę miałam wrażenie, że mi nie wierzy, że byłam w ciąży. Spojrzała na mnie i zdała sobie sprawę, że nie zmyślam. Zareagowała szybko i to mi uratowało życie.

    W szpitalu okazało się, że akurat dyżur miał lekarz, do którego byłam pierwotnie umówiona na następny dzień. Co za przeznaczenie. Szybkie badanie, beta ponad 1000. W usg w macicy nic nie widać, za to w brzuchu krwotok. Byłam w dobrym nastroju, żartowałam z pielęgniarką, mimo że byłam słaba jak mucha. Totalnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, w jak poważnym stanie jestem. Nawet nie byłam do końca świadoma, co się dzieje. Lekarz wykonał operację ratującą mi życie. Powiedział, że nocy bym nie przeżyła. Straciłam 1,5 litra krwi. Mam ranę na dole brzucha, identyczną jak po cesarskim cięciu. Mam jedno dziecko, a dwa różne porody za sobą. Jestem silna ❤

    Po operacji okres rekonwalescencji wynosił 2 pełne miesiące. Totalnie nie mam pojęcia, jak to się stało, ale drugiego dnia ni stąd ni zowąd w mojej głowie pojawił się pomysł: „będę robiła na drutach!”. Miałam ogrom wolnego czasu przed sobą, dziecko w żłobku, więc zabrałam się za robótki 😊 Tak poznałam szydełko i polubiłam je bardziej od drutów. Jestem Wam wdzięczna za każde wsparcie w realizowaniu mojej pasji ❤ Dodatkowo „odkopuję” moją starą pasję – miłość do pisania bloga 🥰 DZIĘKUJĘ!

  • Jak dbam o odporność swoją i swojego dziecka?

    Jak dbam o odporność swoją i swojego dziecka?

    • Karmienie piersią – zdania na ten temat są podzielone. Nie jest dla mnie ważne czy mleko mamy wspiera odporność. Ważne jest dla mnie to, że to mleko wybiera ponad wszystko inne do jedzenia. Smakuje najbardziej. Zawsze ma na nie ochotę. Prawdopodobnie podczas choroby, kiedy nie będzie miał apetytu, mleczko chętnie wypije. Dzięki temu się nie odwodni.
    • Acerola – naturalna witamina C. Daję Klemkowi codziennie 1 łyżeczkę. Tak właściwie wprowadziłam to dlatego, że na acerolę wkrapiam 8 kropel witaminy D i tym sposobem dziecko chętnie ją wypija.
    • Sok z kiszonego buraka – postanowiłam spróbować, bo wyczytałam o nim miłe rzeczy. Odkwasza żołądek, dzięki czemu wspomaga trawienie, zawiera dobrze przyswajalne żelazo. Obie rzeczy Klemkowi są potrzebne. Do tego również wzmacnia odporność. Daję 3-4 łyżeczki dziennie. O dziwo bardzo mu posmakowało! ?
    • Lekki ubiór + dużo czasu na dworze/na tarasie – dziecko to uwielbia! Czasem wraca tak zmarznięty, że aż mu śpiki wiszą, a następnego dnia rano już śladu po nich nie ma.
    • Ocet jabłkowy – piję codziennie rano na czczo 3 łyżeczki wymieszane z połową szklanki wody. Głównie celem odkwaszenia organizmu.
    • Olej sezamowy – ssę olej późną jesienią oraz wczesną wiosną. Jedna butelka wystarcza mi na ok. 2 miesiące codziennego płukania jamy ustnej. Wydaje mi się, że to dzięki temu po raz pierwszy od kilku lat nie zachorowałam na zapalenie zatok.
    • Sok z aronii – piję od niedawna 1 łyżeczkę dziennie wymieszaną z wodą. Ponoć wspaniale działa na kondycję skóry (głównie twarzy), ale również wspiera odporność.
    • Jod – piję również od niedawna. Wkrapiam 10 kropli do szklanki z wodą i sokiem z aronii.
    • Moje sprawdzone witaminy prenatalne Viridian – niezmiennie od prawie 2 lat łykam 2 tabletki dziennie. Dzięki nim dobrze się czuję. Odeszły depresje, osłabienie, zmęczenie.
    • W okresie zwiększonego ryzyka przeziębienia robię syrop z czosnku lub z cebuli i popijam po 2-3 łyżeczki. Mniam!
    • Joga – praktykuję średnio 2 razy w tygodniu. Nie dość, że ujędrnia ciało, to jeszcze pomaga pozbyć się bólu, a przede wszystkim dotlenia, co ma duży wpływ na zdrowie.
    • Leczę zęby! Zepsute mogą spowodować w organizmie niewyjaśnialne schorzenia. Bakterie np. z próchnicy przenikają do żołądka, następnie do jelit i osłabiają nasze ruchy obronne. Warto dbać o zdrowie rozpoczynając od zębów. Brzmi jak slogan reklamowy, ale naprawdę tak od niedawna uważam. W końcu trafiłam na wspaniałe, profesjonalne miejsce ?.

    Póki co (odpukać) moje dziecko nie chorowało. Ja też dawno nie miałam objawów infekcji. Klemcio niedługo pójdzie do żłobka i wtedy się zacznie… Życzcie mi siły, proszę.

    Edit (05.2024): Mój pięciolatek ma wspaniałą odporność i ani razu w życiu nie brał antybiotyku.

  • Sposoby na wywołanie oraz sposoby na przyspieszenie porodu – krótko i treściwie

    Sposoby na wywołanie oraz sposoby na przyspieszenie porodu – krótko i treściwie

    Na wstępie najważniejsza kwestia: wywoływanie porodu a przyspieszenie samej akcji porodowej to dwie zupełnie inne kwestie. Pierwsza dotyczy kobiet po skończonym 37 tygodniu ciąży, kiedy osiąga się status ciąży donoszonej, dzieciątko jest gotowe do przyjścia na świat, a mama ma już po dziurki w nosie dolegliwości ciążowych. Druga kwestia to myślenie w przód, czyli próba zadziałania już teraz w taki sposób, aby akcja porodowa trwała jak najkrócej i była możliwie najmniej bolesna.

    Sposoby na wywołanie porodu:

    • zasada 3S, czyli spacer (siła grawitacji powoduje, że główka dziecka mocniej napiera na szyjkę macicy; ma za zadanie otworzyć jej ujście), seks (koniecznie taki z orgazmem Was obojga! Twoim, bo orgazm wywołuje skurcze macicy, a faceta, bo prostagladyny zawarte w spermie działają na szyjkę macicy otwierając ją) oraz schody (lub inne formy podskakiwania, np. na piłce, ponieważ jak w przypadku spaceru główka dziecka ma wypychać ujście szyjki macicy),
    • masaż sutków – wywołuje wyrzut hormonów odpowiedzialnych za wzmacnianie skurczów macicy,
    • olej rycynowy – oczyszcza (przeczyszcza) organizm i wywołuje akcję porodową. Uwaga, to dosyć hardcore’owa opcja, stosuj ją w ostateczności – wypij łyżeczkę tego oleju.

    Sposoby na usprawnienie porodu:

    • olej z wiesiołka – możesz go przyjmować w ostatnim miesiącu ciąży, nawet jeszcze przed terminem ciąży donoszonej – olej ten uelastycznia tkanki, ma za zadanie rozciągnąć mięśnie pochwy, zabezpiecza krocze przed pęknięciem – ja przyjmuję 1 tabletkę dwa razy dziennie (łącznie 2 tabletki), ale ponoć można ich łykać do 6. Sprawdź dawkę na ulotce swojej wersji wiesiołka,
    • herbata z liści malin – nie przyspiesza dnia porodu, więc również można ją pić w ostatnim miesiącu, jeszcze przed 37tc – wzmacnia mięśnie macicy, skraca szczególnie II fazę porodu (najbardziej bolesną). Herbatę należy pić regularnie raz dziennie – 2 łyżeczki suszu na filiżankę.

    Edytuję post dokładnie rok później ? Wywołałam sobie poród intensywnym trybem życia (imprezy urodzinowe jedna po drugiej – rocznik mojego męża obchodził kolejno trzydziestki) oraz… myciem okien ? W Wielki Piątek umyłam duże okno tarasowe a w nocy zaczęła się akcja porodowa. Olej z wiesiołka i herbata z liści malin NIE POMOGŁY totalnie ?

  • Jakie witaminy biorę w ciąży?

    Jakie witaminy biorę w ciąży?

    Jeśli jeszcze mnie nie znasz, na wstępie muszę zaznaczyć, że istotne jest to, że mam bzika na punkcie naturalnych kosmetyków i staram się ograniczać również przyjmowanie leków do minimum. Jakiś czas temu, podczas przedłużających się starań o ciążę, odkryłam, że istnieją suplementy diety pozbawione chemii i sztucznych dodatków. Zastanawiające jest to, że w polskiej telewizji zdecydowana większość reklam telewizyjnych dotyczy właśnie leków i suplementów diety. „Przed użyciem zapoznaj się z treścią (…)” – chyba każdy z nas zna to już na pamięć. Do porzygu :/ Reklamy telewizyjne kosztują naprawdę dużo. Zwróć uwagę, że tylko najdroższe, duże firmy wystawiają się w telewizji. To oznacza, że apteki zarabiają na nas masę pieniędzy. Najdziwniejsze jest to, że kupujemy tego coraz więcej. Dlaczego? Bo nie działa!!! Albo wprost przeciwnie – na konkretną dolegliwość pomaga, ale za chwilę okazuje się, że doskwiera nam coś innego. Ewidentnie nas trują, żebyśmy częściej odwiedzali apteki – w ten sposób machina się nakręca.

    Trochę poszukałam, poczytałam. Znalazłam markę Viridian i zaryzykowałam – bo cena była dużo wyższa niż tradycyjnego suplementu dostępnego w aptece. Chodzi o Dong Quai (zioło chińskie wpływające pozytywnie na pogrubienie endometrium). Kiedyś opiszę swoją historię, 15-miesięczne starania o dziecko, miesiące pełne smutku i zawodów. W tym momencie potrzebujesz jedynie wiedzieć, że usłyszałam od lekarki z poradni niepłodności słowa: „z takim endometrium nie zajdzie Pani w ciążę”. Tabletki z dong quaiem przyjmowałam przez kilkanaście dni (ponieważ można je łykać po skończonym plamieniu miesiączkowym, a skończyć przed owulacją), a dwa tygodnie później stał się cud… 🙂 <3

    Pomijając fakt, że Viridian pomógł spełnić marzenie moje i mojego męża, po prostu wiedziałam, że mogę tej marce ufać. Przeszukałam więc pozostałe produkty, a jest ich naprawdę dużo! Najważniejsze, aby przez cały okres ciąży przyjmować następujące witaminy:

    • kwas foliowy (najlepiej nawet pół roku przed zajściem w ciążę),
    • wit. D3,
    • kwasy DHA,
    • cholina,
    • w niektórych przypadkach magnez (twardy brzuch, stawiająca się macica) oraz żelazo (anemia w ciąży).

    Pomyślisz, że zwariowałam ograniczając się tylko do tych czterech. Już wyjaśniam: suplementy dla kobiet w ciąży mają tak dużo wszystkiego (witamin i minerałów), że naprawdę są tam te najważniejsze. Nie wszystkie suplementy natomiast zawierają np. DHA lub cholinę, dlatego czytając skład sprawdź tylko, czy oprócz całej reszty mają te 4, o których wspomniałam wyżej. Jeśli je mają, to wszystkie pozostałe składniki też będą na 100%.

    Dlaczego wybrałam Viridian, który jest o wiele droższy od Pregny, Prenatalu, Femibionu, Falvitu i miliona innych? Dlatego, że Viridian nie używa w produkcji sztucznych substancji zagęszczających i przeciwzbrylających. Zamiast tego w składzie znajdują się spirulina, sproszkowana borówka i lucerna, które dodatkowo wzbogacają działanie tabletek. Samo zdrowie!

    To mój codzienny zestaw: Pregnancy Complex, witamina D3 w dawce odpowiedniej dla kobiet w ciąży (wybrałam formę płynu, bo zawsze to jedna tabletka mniej do przełknięcia 😉 ) oraz kwasy DHA. Przyjmuję 2 tabletki kompleksu witamin, pół miarki witaminy D3 i 2 tabletki oleju ze skandynawskiego pstrąga tęczowego. Taki komplet zapewnia codzienną dawkę witamin, które są potrzebne mamie, dzieciątku, a dodatkowo szczególnie dba o rozwój mózgu maluszka (dzięki cholinie i kwasom DHA, o czym nie wspomina się często, a lekarze te informacje pomijają).

    Jedyne, czego mi zabrakło w diecie i w tym zestawie, to wyższej dawki żelaza. Ale tu winę również ponosi mój organizm, gdyż mam skłonności do anemii i często mój poziom hemoglobiny jest poniżej normy. Dlatego przez 3 miesiące brałam tabletki z recepty mojej doktor prowadzącej ciążę (Tardyferon), a potem przerzuciłam się na (znowu) naturalne metody, czyli pierzgę pszczelą.

    Kolejna ciekawa rzecz: marki Viridian nie dostaniecie w większości stacjonarnych aptek – przypadek? Nie sądzę. Artykuł nie jest sponsorowany.

  • Pierzga pszczela – w jakim celu ją kupiłam?

    Pierzga pszczela – w jakim celu ją kupiłam?

    Dotknął mnie problem niskiej hemoglobiny w ciąży. Wydaje mi się, że problem dotyczy mnie na co dzień, od wielu lat, ponieważ kilkukrotnie bez skutku próbowałam oddać krew. Jednak jeśli kiedyś się tym nie przejmowałam, teraz temat jest szczególnie ważny, bo dbam nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o maleństwo, które we mnie rośnie 🙂 Na każdej wizycie u pani ginekolog był wałkowany temat żelaza. W pewnym momencie nastąpił przełom i otrzymałam receptę – Tardyferon. Podejrzewam, że większość młodych mam zna tę nazwę, to najczęściej przepisywany lek w ciąży. Zawiera końską dawkę żelaza i rzeczywiście hemoglobina skoczyła mi po nim do góry, jednak lek ten można przyjmować przez maksymalnie 3 miesiące. Ciąża trwa jakieś 9…

    Tak szczerze mówiąc po czasie odkryłam, że ja faktycznie czuję różnicę. W miesiącach, kiedy hemoglobinę miałam w dolnej granicy lub nawet poniżej, czułam się osłabiona, bez energii, wiecznie zmęczona. Po uzupełnieniu żelaza nagle odzyskiwałam przypływ energii. Stwierdziłam, że warto zainteresować się tematem nie tylko teraz, ale również na przyszłość. Robiłam rozeznanie wśród znajomych, pytałam lekarzy. Polecali mi buraki w każdej formie, zielone warzywa, wątróbkę (a w ciąży podroby powinno się jeść z umiarem z uwagi na dużą dawkę wit. A) usłyszałam nawet o zbawiennym (ponoć) działaniu zakwasu z buraka. Może i burak smaczny, ale ileż można go jeść? Na pewno nie codziennie, a nawet nie raz w tygodniu, to nie dla mnie. Ja się jednolitą dietą zbyt szybko nudzę. Poza tym wytwarzanie zakwasu/syropu buraczanego brzmiało jak czarna magia i przyznaję, że nawet nie podjęłam próby zrobienia go.

    Od jednej znajomej usłyszałam magiczne słowo: „pierzga”. WTF? Że przepraszam CO? Czy możesz powtórzyć? Wygooglowałam, poczytałam, a że jestem wielką fanką miodu, pełna podziwu dla pracy pszczół, wielbicielką naturalnych sposobów pielęgnacji i suplementacji, to zdecydowałam, że to jest to! Sposób idealny dla mnie!

    Pierzga to połączenie miodu, pyłku kwiatowego i wydzielin gardzielowych pszczoły. Brzmi jak rzygi. Ale za to jakie naturalne i doskonałe! <3 Podobno najlepszą kawą na świecie są odchody jakiegoś tam zwierzęcia. Bardzo drogie i ekskluzywne dobro. Dlaczego warto się nie brzydzić i nie rezygnować z tego pomysłu? Ano proszę, oto lista zalet:

    • Witaminy, makro- i mikroelementy – i tutaj zdziwko, lista jest tak długa, że aż trudno uwierzyć, że w takim „czymś” mieści się białko, kwas mlekowy, witaminy C, B1, B2, B3, B6, B12, A, PP, K, E, H, D, magnez, żelazo, miedź, cynk, potas, fosfor, sód, zdrowe tłuszcze,
    • Wspomaga leczenie zapalenia wątroby – m.in. obniża poziom bilirubiny, usuwa toksyny z komórek wątrobowych, potrafi hamować proces postępu choroby,
    • Leczy niedokrwistość/anemię – czyli to, z czym ja się zmagam. Od znajomej usłyszałam, że jej koleżance pierzga bardzo mocno podniosła poziom żelaza we krwi. H. Noskowicz-Bieroniowa twierdzi, że pierzga pobudza układ krwiotwórczy do wytwarzania hemoglobiny i czerwonych ciałek krwi nawet w przypadkach, w których nie skutkowały leki,
    • Usprawnia procesy przemiany materii, pobudza trawienie, pomaga regulować wagę osób zarówno otyłych, jak i zbyt szczupłych,
    • Wzmacnia system odpornościowy, ponieważ uzupełnia niedobory bioelementów oraz pomaga pozbyć się z organizmu efektów skażenia powietrza, wody i pożywienia,
    • Coś dla kobiet 🙂 – przeciwdziała wypadaniu włosów, łamaniu paznokci i zmianom skórnym,
    • Obniża poziom cholesterolu i hamuje zlepianie się płytek krwi,
    • Leczy zaburzenia psychofizyczne, ponieważ wzmacnia ośrodkowy układ nerwowy, wspomaga produkcję endorfin, działa uspokajająco,
    • Poprawia koncentrację, pamięć, ułatwia przyswajanie informacji, wspomaga umiejętność skupiania się, wskazana u osób starszych, ponieważ dodaje sił witalnych i opóźnia procesy starzenia ;),
    • Wzmacnia wzrok, działa wspomagająco w leczeniu zapalenia siatkówki, rogówki, spojówek,
    • Przebadano, iż pierzga jest pomocna w leczeniu przerostu gruczołu krokowego, tzw. prostaty,
    • Łagodzi skutki odstawienia alkoholu, dlatego stosuje się ją przy rzucaniu uzależnień,
    • Zwiększa wydzielanie insuliny – pomaga w walce z cukrzycą,
    • Badacze wymieniają również wiele innych korzyści z regularnego przyjmowania pierzgi – na przykład leczenie bóli mięśni i kręgosłupa, nadczynności tarczycy, stwardnienia rozsianego, niepłodności.

    Swój worek pierzgi (1 kg) zamówiłam w sklepie Apteka z Ula – paczka dotarła po 25 dniach kalendarzowych, więc lekko mówiąc byłam zdenerwowana. Kontakt ze sprzedawcą prawie zerowy (na kilka maili otrzymałam jedną odpowiedź – że paczka zostanie wysłana w ciągu 2 dni, co oczywiście nie było prawdą; wysłano ją dopiero ponad tydzień później), ale z kolei cena i jakość bardzo dobre. Zakup pierzgi nie jest tak łatwy jak by się wydawało. Pytałam wśród znajomych, w ulach, szukałam w aptekach. Dlatego postanowiłam zaryzykować i cierpliwie poczekać.

    Od jutra zamierzam dawkować pierzgę w następujący sposób: jedną łyżeczkę pierzgi rozpuścić wieczorem w szklance chłodnej wody (musi mieć mniej niż 40 stopni) i rano wypić roztwór na czczo – taki napój przygotowany min. 10 godzin wcześniej ponoć wzmacnia jego działanie. Na opakowaniu jest napisane, aby pierzgę przechowywać w lodówce, więc dostosuję się do polecenia. Zobaczymy, jakie będą efekty. Nie mogę się doczekać 🙂

  • Prezent na Dzień Kobiet, z którego ucieszy się KAŻDA kobieta!

    Prezent na Dzień Kobiet, z którego ucieszy się KAŻDA kobieta!

    Są ludzie, którzy czują się jak ryba w wodzie w temacie kupowania prezentów, a inni co uroczystość mają nie lada problem. Co podarować, żeby sprawić przyjemność drugiej osobie? Jaką kwotę na ten cel poświęcić? Czy daną rzecz obdarowywany już posiada?

    Oto moja lista bezpiecznych prezentów, które przydają się lub ucieszą każdą kobietę, bez względu na wiek, status społeczny, rolę:

    • Biżuteria – pomyślisz, że jest to jedna z droższych opcji. Niekoniecznie! Szczerze mówiąc wręcz nie radzę wydawać sporej sumy na biżuterię, która mogłaby się obdarowywanej nie spodobać. Każdy ma swoje indywidualne preferencje i jeśli nie jesteś pewien/pewna, czy dany wzór, kolor będzie odpowiedni, absolutnie nie próbuj wstrzelić się w czyjś gust. To, co Tobie wydaje się piękne, dla kogoś innego może być obciachowe. Ostatnio natrafiłam na stronę Artelioni.pl – nie znałam marki wcześniej. Okazuje się, że firma aktywnie podbija rynek, zachwyca znane aktorki, blogerki (przynajmniej tak wynika z opisu strony). Zainteresował mnie poziom cen. Wydawało mi się, że biżuteria jest bardzo droga (Apart, Yes, Schubert itp.) albo bardzo tania (sklepy odzieżowe). Ta pierwsza jest totalnie nie w moim zasięgu. Nie mogłabym sama sobie sprawić takiej przyjemności, ponieważ zwyczajnie szkoda mi pieniędzy na taki cel. Druga opcja z kolei zawsze mnie odrzucała, bo zbytnio kojarzy mi się ze słabą jakością, szybką zmianą koloru, niszczeniem, nierzadko uczulaniem. Artelioni reklamuje swoje produkty jako takie, które nie mają negatywnego wpływu na skórę. Wracając do tematu kupowania biżuterii w prezencie – w tym przypadku cofam swoje zdanie o gustach i guścikach. W każdej kobiecie siedzi mała dziewczynka, która kocha błyskotki i nigdy nie ma ich zbyt wiele. Tym bardziej, że do różnych stylizacji sprawdzają się różne naszyjniki, bransoletki, kolczyki itp. Za taką cenę warto zaryzykować i wybrać cokolwiek – na Dzień Kobiet nada się idealnie.
    • Zestaw kosmetyków – myślisz, że oklepane? Może trochę tak, ale to tak, jak z kolejną parą butów – ich nigdy za wiele. Kobiety kochają próbować nowych konsystencji, zapachów, lubią ślicznie wyglądające pudełka i pastelowe kolory. Moja bezpieczna propozycja na prezent dla kobiety to gotowy zestaw naturalnych kosmetyków, np. z Sylveco, Vianka – można je kupić w typowych drogeriach. Dlaczego akurat te marki wymieniłam? Bo są polskie (wspieramy naszą rodzimą przedsiębiorczość), a poza tym wykonane wyłącznie z naturalnych składników, więc mamy pewność, że zostaną użyte, a nie wyrzucone w kąt (gdybym ja otrzymała w prezencie np. krem do ciała, a w składzie znalazła PEGi, przykro mi bardzo, ale wylądowałby na dnie głębokiego pojemnika obok naszego bloku).
    • Bon do sklepu odzieżowego – najbezpieczniejsza forma prezentu na każdą okazję, dla każdej osoby. To dopiero oklepane! Ale wierz mi, że sprawia najwięcej radości, bo wyboru finalnego prezentu można dokonać samemu. Najlepiej wybrać sklep stacjonarny, dostępny w wielu miejscowościach, chyba że znasz dobrze osobę obdarowywaną, jej preferencje zakupowe, i wiesz, że np. woli kupować przez Internet, na dodatek uwielbia daną stronę/platformę. Dobrym sposobem na sprawdzenie preferencji jest podglądnięcie Facebooka 😉 Niektóre osoby udostępniają posty ulubionych marek i/lub produktów.
    • Zabieg u kosmetyczki – zależnie od tego, jaki budżet planujesz przeznaczyć na ten cel, możesz wybrać najtańszą opcję, czyli masaż twarzy (w promocji można upolować fajną opcję już za 30 zł), zabieg na twarz za ok. 150-200 zł lub nawet spa day z masażem całego ciała. Jeśli nie masz pewności, jaką opcję wybrać (nawilżanie, złuszczanie, odmładzanie, rozbijanie cellulitu i milion innych – łatwo się pogubić), to zawsze bezpieczne jest nawilżanie – nikomu nie zaszkodzi. Niektórzy mają przeciwwskazania np. do mikrodermabrazji lub peelingu ziarnistego, w takich przypadkach lepiej nie ryzykować z prezentem. Chyba nie muszę wspominać, że na prezent-niespodziankę nie nadają się również wszelkie zabiegi wyszczuplające 😀

    Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłam. Nie wspomniałam o kwiatach, bo moim zdaniem są zbyt oczywiste, o tym nie warto pisać. 99% kobiet będzie zachwyconych, zwłaszcza w tak słoneczny, ciepły i przyjemny dzień jak dzisiaj. Ja osobiście jestem nietypową kobietą – mnie by kwiaty nie ucieszyły, zwyczajnie za nimi nie przepadam.

    Drogi mężczyzno, najlepszym prezentem, jaki możesz podarować swojej kobiecie z okazji jej święta, jest… Twoja uwaga! 🙂 Pocałuj ją na przywitanie, powiedz, że kochasz, przygotuj obiad (nie przejmuj się, jeśli będzie niesmaczny, ona na pewno doceni fakt, że się starałeś), zapal świece, zrób jej masaż szyi. Obiecuję Ci stuprocentową gwarancję zadowolenia! 🙂 Oczywiście pod warunkiem, że dzień wcześniej i/lub przez poprzedni miesiąc jej nie podpadłeś 😉

    Artykuł nie jest sponsorowany.