Miesiąc: maj 2020

  • Jak dbam o odporność swoją i swojego dziecka?

    Jak dbam o odporność swoją i swojego dziecka?

    • Karmienie piersią – zdania na ten temat są podzielone. Nie jest dla mnie ważne czy mleko mamy wspiera odporność. Ważne jest dla mnie to, że to mleko wybiera ponad wszystko inne do jedzenia. Smakuje najbardziej. Zawsze ma na nie ochotę. Prawdopodobnie podczas choroby, kiedy nie będzie miał apetytu, mleczko chętnie wypije. Dzięki temu się nie odwodni.
    • Acerola – naturalna witamina C. Daję Klemkowi codziennie 1 łyżeczkę. Tak właściwie wprowadziłam to dlatego, że na acerolę wkrapiam 8 kropel witaminy D i tym sposobem dziecko chętnie ją wypija.
    • Sok z kiszonego buraka – postanowiłam spróbować, bo wyczytałam o nim miłe rzeczy. Odkwasza żołądek, dzięki czemu wspomaga trawienie, zawiera dobrze przyswajalne żelazo. Obie rzeczy Klemkowi są potrzebne. Do tego również wzmacnia odporność. Daję 3-4 łyżeczki dziennie. O dziwo bardzo mu posmakowało! ?
    • Lekki ubiór + dużo czasu na dworze/na tarasie – dziecko to uwielbia! Czasem wraca tak zmarznięty, że aż mu śpiki wiszą, a następnego dnia rano już śladu po nich nie ma.
    • Ocet jabłkowy – piję codziennie rano na czczo 3 łyżeczki wymieszane z połową szklanki wody. Głównie celem odkwaszenia organizmu.
    • Olej sezamowy – ssę olej późną jesienią oraz wczesną wiosną. Jedna butelka wystarcza mi na ok. 2 miesiące codziennego płukania jamy ustnej. Wydaje mi się, że to dzięki temu po raz pierwszy od kilku lat nie zachorowałam na zapalenie zatok.
    • Sok z aronii – piję od niedawna 1 łyżeczkę dziennie wymieszaną z wodą. Ponoć wspaniale działa na kondycję skóry (głównie twarzy), ale również wspiera odporność.
    • Jod – piję również od niedawna. Wkrapiam 10 kropli do szklanki z wodą i sokiem z aronii.
    • Moje sprawdzone witaminy prenatalne Viridian – niezmiennie od prawie 2 lat łykam 2 tabletki dziennie. Dzięki nim dobrze się czuję. Odeszły depresje, osłabienie, zmęczenie.
    • W okresie zwiększonego ryzyka przeziębienia robię syrop z czosnku lub z cebuli i popijam po 2-3 łyżeczki. Mniam!
    • Joga – praktykuję średnio 2 razy w tygodniu. Nie dość, że ujędrnia ciało, to jeszcze pomaga pozbyć się bólu, a przede wszystkim dotlenia, co ma duży wpływ na zdrowie.
    • Leczę zęby! Zepsute mogą spowodować w organizmie niewyjaśnialne schorzenia. Bakterie np. z próchnicy przenikają do żołądka, następnie do jelit i osłabiają nasze ruchy obronne. Warto dbać o zdrowie rozpoczynając od zębów. Brzmi jak slogan reklamowy, ale naprawdę tak od niedawna uważam. W końcu trafiłam na wspaniałe, profesjonalne miejsce ?.

    Póki co (odpukać) moje dziecko nie chorowało. Ja też dawno nie miałam objawów infekcji. Klemcio niedługo pójdzie do żłobka i wtedy się zacznie… Życzcie mi siły, proszę.

    Edit (05.2024): Mój pięciolatek ma wspaniałą odporność i ani razu w życiu nie brał antybiotyku.

  • Pół-odstawienie dziecka od piersi

    Pół-odstawienie dziecka od piersi

    Nie planowałam tego, wyszło dosyć spontanicznie. A dopiero co kupiłam 2 nowe cycniki do karmienia!

    Klemek od kilku tygodni w ciągu dnia jadł z piersi już tylko około 2 razy. Czasem 3, 4, kilka razy nawet zdarzyło się, że tylko 1 raz. Wystarczyło, żebym proponowała mu dużo różnych, smacznych rzeczy do jedzenia. „Normalnych” ??. Tak właściwie to tego cyca dawałam mu wyłącznie do drzemki, bo wiadomo, cycoholik inaczej nie zaśnie. Aż pewnego dnia okazało się, że powolne spacerowanie uspokaja, wycisza, i fajnie się zasypia w wózku. Raz, drugi, trzeci. Poszłam za ciosem, za potrzebami dziecka, i po prostu wykorzystałam ciepłe dni, wykorzystałam kwarantannę, wykorzystałam okazję. Dużą zasługę ma w tym mój mąż, który stał się pasjonatem obróbki drewna i sporo pracuje na tarasie ?. Dziecko pokochało taras, świeże powietrze, a nade wszystko „pomaganie” tacie ?. Także usypianie w wózku + odwracanie uwagi/myśli dziecka + pyszne jedzonko (pizze, kotlety z kurczaka) zaowocowały odstawieniem Klemka od piersi w godzinach 8:00-20:00.

    Szczerze? Pierwszego dnia byłam zszokowana, że jest to wykonalne. Drugiego dnia byłam dumna, że nadal się udaje. Trzeciego dnia poczułam głęboki smutek!!! Wiedziałam, że skoro minęły 3 dni to już się nie cofnę. Chyba że byłoby Klemkowi bardzo źle, płakałby i ewidentnie wskazywał na cyce. Ale on po prostu wymagał dużo więcej przytulania – i mojego i… taty! Co tatę niesamowicie ucieszyło.

    Czwartego dnia prawie się popłakałam. Miałam przed oczami wyobraźni tę słodką twarzyczkę, która patrzy na mnie z ustami w cycu, uśmiecha się zawadiacko. Już więcej tego nie zobaczę!!! ? Uświadomiłam sobie, że za szybko się to stało. Nie byłam gotowa. Ale Klemek widocznie tak, poza tym ja sobie muszę uświadomić, że to dla jego dobra i tyle. Dlaczego tak rozpaczam, skoro karmię w nocy (nadal 5-6 lub więcej razy) i nie zamierzam z tego rezygnować? A dlatego, że (w moim przypadku) jest różnica między karmieniem dziennym a nocnym. Wieczorem i w nocy karmię na leżąco. Nie widzę oczu, twarzyczki Klemcia. Nie widzę jego reakcji. W ciągu dnia karmiłam na poduszce do karmienia, na siedząco. W dodatku wypracowaliśmy sobie taki system, że jak Klemcio płakał, upominał się o stałą dawkę miłości (czyt. drzemka-time), to ja brałam w ręce poduchę, siadałam z nią na kanapie i wołałam synka, aby sam do mnie przyczworakował. I jego reakcja była najlepsza na świecie ???. Śmiech i płacz jednocześnie. No nie da się tego opisać. To tak piękne, zabawne i rozczulające zarazem ❤. Bardzo chciałam to nagrać – właściwie mąż powinien to nagrać z boku. Ale ciągle to przekładaliśmy w czasie, jakoś się nie składało. I trudno, muszę sobie ten obraz wyryć w pamięci. Tak samo obraz śmiejącego się Klemka z sutem w buzi. No najpiękniejszy buziak na świecie! ❤❤❤

    Właśnie minął dziewiąty dzień. Dzisiaj było pochmurno, wietrznie, nie wyszliśmy na spacer. Klemek nie zasnął ani w wózku jeżdżącym po korytarzu (tak, tym się ratowałam przedwczoraj w deszczowy dzień ??), ani na moich rękach. Płakał kilka razy, nie bardzo mu smakowała zupa. Chyba był głodny a ja zbyt wolno robiłam obiad ?‍♀️. Wczoraj zasnął po południu na półsiedząco wtulony w moje kolana. Bez cyca, bez usypiania na rękach. Co prawda zajęło mu to pół godziny (skakania po mnie na łóżku), ale byłam (znowu) zszokowana tym wydarzeniem.

    Dzisiaj znowu skakał po mnie na łóżku pół godziny, ale zasnął obok. Bez suta w buzi, bez dotykania mnie. Mam dorosłe, roczne dziecko ???.

    Co z piersiami? Nadal noszę wkładki laktacyjne i w dzień i w nocy. Przez pierwsze 2 dni piersi były twarde, nabrzmiałe. Trzeciego dnia bolały, a potem wszystko zeszło i całe dnie aż do wczoraj były miękkie. Klemek jest mistrzem w ściąganiu mleka z kamienistych piersi. Ja nie wiem, jak on to robi ?‍♀️. Kilka godzin bólu, a jemu wystracza minuta i cyc jak flak. Dzisiaj nagle znowu zrobiły mi się po południu bolące, twarde i grudowate. Dziewiątego dnia! Ale to pewnie dlatego, że Klemcio płakał z głodu, płakał bez spaceru, płakał, bo uderzył się w główkę. To jest niesamowite, jak piersi odczytują potrzeby dziecka. Ale cóż, wiedziałam, że skoro dobrnęliśmy do tego momentu, to się nie cofnę przecież. Delektuję się teraz przytulaniem ❤. Co prawda ręce i ramiona na tym cierpią, ale trudno. Noszę i kocham ❤❤❤.

    Okresu nadal brak.