Tag: ciąża

  • Ciąża pozamaciczna

    Ciąża pozamaciczna

    Mogę Wam teraz opowiedzieć, jak to się stało, że zaczęłam szydełkować 🙂
    Zawsze bardzo podobały mi się rodzeństwa rok po roku. Kłótliwe, ale trzymające się razem. Oboje z mężem chcieliśmy mieć dzieci z jak najmniejszą różnicą wieku, dlatego dzięki temu, że urodziłam naturalnie, nie przerwaliśmy starań. Dosyć długo karmiłam piersią i moje jajniki były uśpione przez ponad rok. Tak szczerze mówiąc to nie robiłam sobie nadziei, że będziemy mieć więcej dzieci. Starałam się pogodzić z myślą, że będzie jedynak. Starałam się czerpać radość z każdej ulotnej chwili. Ale jednak coś poczułam… Było bardzo wcześnie, ale nietypowy objaw miałam identyczny jak za pierwszym razem, bardzo charakterystyczny. Zrobiłam test prawie dokładnie w ten sam dzień sierpnia, co 2 lata wcześniej. Kolejny prezent na rocznicę ślubu ❤

    Intuicja podpowiadała mi, że z tego nic nie będzie… Nie będzie dzieciaczka. Testy w kolejnych dniach nie ciemniały. Standardowo umówiłam się do lekarza po 2 tygodniach od wykonania pierwszego testu, chociaż nie miałam pojęcia, który to tydzień, bo poprzedni okres się nie pojawił (pierwsza była owulacja). Do lekarza byłam umówiona na czwartek, a we wtorek roniłam przez prawie cały dzień. Trzymałam tylko kciuki, żeby wszystko się samo oczyściło. Po raz pierwszy w życiu na sekundę chyba straciłam przytomność, czułam się fatalnie. Ale psychicznie zniosłam to bardzo w porządku, bo tego się spodziewałam. Chciałam poczekać te 2 dni do wizyty u lekarza, żeby na usg potwierdził, że jest „czysto”. W środę poczułam się już lepiej, ale niedługo potem złapał mnie ból podbrzusza. I już wtedy wiedziałam, że jest źle. Że prawdopodobnie to ciąża pozamaciczna. Udało mi się dostać do innej lekarki, która nic nie widziała w usg, przez chwilę miałam wrażenie, że mi nie wierzy, że byłam w ciąży. Spojrzała na mnie i zdała sobie sprawę, że nie zmyślam. Zareagowała szybko i to mi uratowało życie.

    W szpitalu okazało się, że akurat dyżur miał lekarz, do którego byłam pierwotnie umówiona na następny dzień. Co za przeznaczenie. Szybkie badanie, beta ponad 1000. W usg w macicy nic nie widać, za to w brzuchu krwotok. Byłam w dobrym nastroju, żartowałam z pielęgniarką, mimo że byłam słaba jak mucha. Totalnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, w jak poważnym stanie jestem. Nawet nie byłam do końca świadoma, co się dzieje. Lekarz wykonał operację ratującą mi życie. Powiedział, że nocy bym nie przeżyła. Straciłam 1,5 litra krwi. Mam ranę na dole brzucha, identyczną jak po cesarskim cięciu. Mam jedno dziecko, a dwa różne porody za sobą. Jestem silna ❤

    Po operacji okres rekonwalescencji wynosił 2 pełne miesiące. Totalnie nie mam pojęcia, jak to się stało, ale drugiego dnia ni stąd ni zowąd w mojej głowie pojawił się pomysł: „będę robiła na drutach!”. Miałam ogrom wolnego czasu przed sobą, dziecko w żłobku, więc zabrałam się za robótki 😊 Tak poznałam szydełko i polubiłam je bardziej od drutów. Jestem Wam wdzięczna za każde wsparcie w realizowaniu mojej pasji ❤ Dodatkowo „odkopuję” moją starą pasję – miłość do pisania bloga 🥰 DZIĘKUJĘ!

  • Opis MOJEGO porodu

    Opis MOJEGO porodu

    Tuż przed 3:00 pociekło mi po udach, czysta woda. Chwilę potem zaczęły się skurcze jak na okres. Nie jakieś bardzo bolesne, ale charakterystyczne, bo trwały ok. 40 sekund i były co ok. 10 minut. Ok. 3:30 znowu trochę więcej wód mi odeszło. Potem skurcze były częstsze, co 8-7-5 minut. Więc postanowiłam ogolić nogi ? i ledwo wstałam, znowu wody. Więc już wiedziałam, że nawet jeśli się skurcze wyciszą, to i tak będziemy musieli jechać sprawdzić te wody. Po prysznicu skurcze się trochę wyciszyły, ale potem znowu trochę przybrały na sile. Pojechaliśmy na porodówkę ok. 9:00 i tam skurcze prawie całkiem ustały, ale ponoć to normalne ? stres robi swoje. Ale jednak były co kilka minut. Potem już na sali porodowej skurcze były mocniejsze i słabsze, nieregularne, aż w pewnym momencie odkryłam, że super na mnie działa masaż sutków. Przez godzinę sama w ten sposób wywoływałam sobie mocne i częste skurcze, co zaowocowało rozwarciem 2 cm. Położna zaproponowała mi ciepły prysznic – przyniósł ulgę, ale zamiast wzmocnić akcję, osłabił ją i kolejne skurcze nie wpływały na postęp porodu ani rozwarcie (mimo że je czułam coraz mocniej), więc po kilku godzinach dostałam oksytocynę w kroplówce. I na niej jechałam już do końca… Mała dawka, bardzo wolno leciało, ale mój organizm mega mocno na to reagował. To była katorga. Skurcze nie do wytrzymania, ból przeokropny, a co 2 godziny słyszałam, że nie ma postępu porodu i nawet znieczulenia nie mogłam dostać, bo można je podawać od 4-5 cm, a ja utknęłam na 3-4. Załamka całkowita, ale dali mi szansę i była przerwa w sprawdzaniu szyjki jakieś 3 godziny. I te skurcze stawały się coraz mocniejsze, bo przyspieszyli mi odrobinę podawanie kroplówki (oksytocyny), darłam się momentami strasznie… Już coś zaczęli o cc wspominać, a mnie już było wszystko jedno, bo nie mogłam wytrzymać z bólu, nawet kilka razy zwymiotowałam. Ale położna zrobiła ostatni pomiar o 22:00 i patrząc na mnie spytała, czy czuję napieranie tak jakby na dwójkę. A ja do niej że tak (jakby mi się kupę chciało). I się okazało, że 10 cm!!! Więc kolejne 40 minut to skurcze, parcie, moje darcie się, ale wykrzesiłam z organizmu wszystkie siły świata i po którymś nastym parciu w końcu się udało ? Popękałam w środku (nie miałam pęknięcia krocza tylko warg sromowych i okolic cewki moczowej) i mało delikatny lekarz mnie szył prawie godzinę :/ Jestem spuchnięta tam na dole, mam milion szwów, trochę boli, problem z chodzeniem i siedzeniem, ale ten moment, kiedy zobaczyłam pół główki na zewnątrz, a kilka minut później dostałam mokre, śliskie, ciepłe i mięciutkie ciałko na swój brzuch, to jest najcudowniejszy moment w życiu. Drżałam cała od wysiłku, od skurczy, od parcia, od emocji. I płakałam w głos! Ze szczęścia! Patrzyłam na Andrzeja, a on miał całe rzęsy mokre. Klemek chwilę płaknął, ale u mnie szybko się uspokoił i się tuliliśmy…

    Tak wyglądałam tuż przed wyjazdem na porodówkę 🙂
  • Sposoby na wywołanie oraz sposoby na przyspieszenie porodu – krótko i treściwie

    Sposoby na wywołanie oraz sposoby na przyspieszenie porodu – krótko i treściwie

    Na wstępie najważniejsza kwestia: wywoływanie porodu a przyspieszenie samej akcji porodowej to dwie zupełnie inne kwestie. Pierwsza dotyczy kobiet po skończonym 37 tygodniu ciąży, kiedy osiąga się status ciąży donoszonej, dzieciątko jest gotowe do przyjścia na świat, a mama ma już po dziurki w nosie dolegliwości ciążowych. Druga kwestia to myślenie w przód, czyli próba zadziałania już teraz w taki sposób, aby akcja porodowa trwała jak najkrócej i była możliwie najmniej bolesna.

    Sposoby na wywołanie porodu:

    • zasada 3S, czyli spacer (siła grawitacji powoduje, że główka dziecka mocniej napiera na szyjkę macicy; ma za zadanie otworzyć jej ujście), seks (koniecznie taki z orgazmem Was obojga! Twoim, bo orgazm wywołuje skurcze macicy, a faceta, bo prostagladyny zawarte w spermie działają na szyjkę macicy otwierając ją) oraz schody (lub inne formy podskakiwania, np. na piłce, ponieważ jak w przypadku spaceru główka dziecka ma wypychać ujście szyjki macicy),
    • masaż sutków – wywołuje wyrzut hormonów odpowiedzialnych za wzmacnianie skurczów macicy,
    • olej rycynowy – oczyszcza (przeczyszcza) organizm i wywołuje akcję porodową. Uwaga, to dosyć hardcore’owa opcja, stosuj ją w ostateczności – wypij łyżeczkę tego oleju.

    Sposoby na usprawnienie porodu:

    • olej z wiesiołka – możesz go przyjmować w ostatnim miesiącu ciąży, nawet jeszcze przed terminem ciąży donoszonej – olej ten uelastycznia tkanki, ma za zadanie rozciągnąć mięśnie pochwy, zabezpiecza krocze przed pęknięciem – ja przyjmuję 1 tabletkę dwa razy dziennie (łącznie 2 tabletki), ale ponoć można ich łykać do 6. Sprawdź dawkę na ulotce swojej wersji wiesiołka,
    • herbata z liści malin – nie przyspiesza dnia porodu, więc również można ją pić w ostatnim miesiącu, jeszcze przed 37tc – wzmacnia mięśnie macicy, skraca szczególnie II fazę porodu (najbardziej bolesną). Herbatę należy pić regularnie raz dziennie – 2 łyżeczki suszu na filiżankę.

    Edytuję post dokładnie rok później ? Wywołałam sobie poród intensywnym trybem życia (imprezy urodzinowe jedna po drugiej – rocznik mojego męża obchodził kolejno trzydziestki) oraz… myciem okien ? W Wielki Piątek umyłam duże okno tarasowe a w nocy zaczęła się akcja porodowa. Olej z wiesiołka i herbata z liści malin NIE POMOGŁY totalnie ?

  • Wspierajmy się!

    Wspierajmy się!

    Mąż się na mnie denerwuje, że całe dnie gapię się w telefon. Miewam takie etapy w życiu, kiedy różne rzeczy mnie uzależniają. Słodycze, pewne osoby, konkretna gra, serial, aktualnie mam fazę na forum „Kwietniowe maluszki 2019” na BBF. Dziewczyny to totalne torpedy, piszą jak opętane, czasem nie sposób przeczytać wszystko, kiedy miało się np. weekend zapełniony gośćmi. Ale uwielbiam je 🙂 Polubiłam każdą z osobna. Mają tak różne charaktery, a mimo to jest przyjaźnie.

    Ale wiadomo, jak to z kobietami bywa, czasem się wspierają, pocieszają, a czasem potrafią wbić szpilę. Czy celowo? Wydaje mi się, że nie! Piszą coś w dobrej wierze, z dobrymi intencjami, ale osoba po drugiej stronie może rozumieć to w całkowicie inny sposób.

    Podam przykład. Jedna z ciężarnych napisała (jest to forum publiczne, więc nie naruszam niczyich praw autorskich):

    „Hej Dziewczyny,
    Tak jak zawsze bylam pozytywnie do wszystkiego nastawiona, tak teraz zaczelam sie jednak troche martwic moja waga… 🙁
    Rozmawialam wczoraj z moja mama – byla w odwiedzinach u mojej kuzynki, ktora ma termin na maj i powiedziala, ze u niej praktycznie nie widac brzucha. Tzn ma lekko zaokroglony, ale chodzi w normalnych dzinsach. Ja z kolei mialam najwiekszy brzuch ze wszystkich kobiet na szkole rodzenia!
    Rozmawialysmy tak chwile o tyciu w ciazy i powiedziala, ze ona w kazdej ciazy tyla ok 10-12 kg.
    Sluchajcie ja przytylam juz 25kg a waga dalej rosnie… Waze sie regularnie i wszystko zapisuje. Zaczelam od 50kg, a dzisiaj rano waga pokazala juz prawie 76kg… Jak tak dalej pojdzie to obawiam sie, ze do konca ciazy przytyje w sumie ok 30-40kg tym bardziej, ze teraz waga rosnie jeszcze szybciej.
    Nie bede wstawiac calej rozpiski, tylko od grudnia:
    02.12 -65.2kg
    04.01 – 69.9kg
    31.01 – 72.9kg
    08.02 – 73.9kg
    12.02 – 74.0kg
    15.02 – 74.3kg
    22.02 – 75.0kg
    25.02 – 75.9kg
    Czy ja to pozniej wogole zrzuce???? Nie mam pojecia jak do tego doszlo. Nie wydaje mi sie zebym byla jakos bardzo gruba, ale mama widzac mnie kamerce powiedziala, ze zrobil mi sie podwojny podbrodek. Zrobily mi sie boczki no i brzuch mam ogroooomny, ale tak ogolnie nogi i rece to w sumie ok.
    ’Jak do tego doszlo nie wiem….’ „.

    I teraz chwila dla Ciebie, droga czytelniczko, na zastanowienie się. Co byś jej odpisała? Czy w ogóle byś zareagowała?

    Czy odpisałabyś, że to jej wina, bo nie pilnowała się z dietą? Uważasz, że jadła za dużo słodyczy? Za mało się ruszała?

    Mnie poniosło. Nie wiem, czy to przez dzisiejszy nastrój, czy przez to, co się wczoraj stało (bliska osoba bardzo potrzebowała mojego wsparcia, mojej opinii), ale wzruszyła moje serce i pisałam pod wpływem impulsu:

    „chce_byc_mama kochana, absolutnie się nie przejmuj i nie porównuj do innych! Startowałaś z bardzo niską wagą. Twoje przybranie na wadze nie jest jakieś ogromne, często się słyszy o takiej ilości kg. Ciocia mi mówiła, że ona w każdej ciąży tyła po 30 kg, ma trójkę dzieci, 45 lat w tym roku i jest świetną laską! Naprawdę ma rewelacyjną figurę i faceci się za nią oglądają. A była w ciąży mając 21, 26 i 31 lat, więc bardzo różnie. Taka Twoja uroda i tyle. Myślę, że w tym momencie najmniej powinnaś się takim czymś przejmować. Najważniejsze, że dzieciątko zdrowo rośnie. Po prostu staraj się w miarę pilnować – jeść zdrowo, mało słodyczy, spaceruj – jeśli to wszystko kontrolujesz, to widocznie Twój organizm potrzebuje większej wagi w ciąży i tyle. Zrzucisz to potem! :*”

    Dobry przyjaciel to ktoś, kto jest szczery, dobrze radzi, wspiera, mówi o pewnych rzeczach otwarcie. Ale na pewno nie pogłębia depresji! Nie sprawia, że masz ochotę zejść schodek niżej. Przyjaciel powinien Cię podciągać w górę. Chcesz być dobrą przyjaciółką? Owszem, nie kłam, jeśli uważasz, że koleżanka wygląda źle w tej sukience. Ale użyj słów: „moim zdaniem bardziej by ci pasowała tamta” zamiast „w tej wyglądasz grubo”. Nie sprawiaj przykrości. Proszę. Depresja to choroba dzisiejszych czasów. Po co komuś wbijać dodatkowy gwóźdź do krzyża. Spróbuj raczej jeden z nich wyjąć.

    Najpiękniejsza odpowiedź, jaką mogłam otrzymać kilka minut później:

    „Dziekuje Ci za te slowa <3  chyba tego mi bylo potrzeba – troche otuchy”.

    Pozdrawiam serdecznie wszystkie koleżanki z bbf 🙂 Jesteście wspaniałe! Będziecie cudownymi mamami 🙂 Nie dajcie sobie wmówić, że coś robicie źle. Kiedy dopadają Was dziwne, niespotykane wcześniej objawy, nie czytajcie Internetu, bo łatwo Wam wmówić różne poważne choroby. Wszystko będzie dobrze! :*

  • Witaj, świecie!

    Witaj, świecie!

    Cześć! Mam na imię Kasia. Od dawna marzyło mi się, żeby tu wrócić, pisać, tworzyć bloga dla kobiet. O kobiecości, o kosmetykach, o sukienkach, o radosnym stylu życia. Chciałabym, aby każda kobieta na świecie była pewna siebie, świadoma swoich atutów i pozbawiona kompleksów!

    Przedstawiam Wam swoją osobę – na zdjęciu jestem stremowana, ze sztucznym uśmiechem, a mimo to nadal (ponoć) dosyć urodziwa. Dlaczego w ogóle zaczynam od siebie i o co w tym wszystkim chodzi? Kocham być Kobietą! Oklepane, ale jakże treściwe. Lubię dobrze wyglądać, dbać o siebie, kocham sukienki, uwielbiam piękne ubrania, naturalne kosmetyki. Jestem żoną, a wkrótce zostanę matką <3 To jedna z większych części mnie, która kocha być Kobietą. Bo od lat wiedziałam, że nigdy w pełni nie stanę się kobietą, jeśli nie zostanę Matką! Na zdjęciu fotograf sprytnie ukrył mój brzuszek z początku 7 miesiąca ciąży. Synek jest wyczekany, wymodlony, po 15 miesiącach starań w końcu nam się udało. Kiedyś opiszę swoją historię. Smutną, ale ze szczęśliwym zakończeniem.