Tematem naturalnych kosmetyków zainteresowałam się kilka lat temu. Przeczytałam w Internecie kilka artykułów na temat szkodliwości niektórych składników. Okazuje się, że często nieświadomie myjemy się parafiną, ropą naftową i innymi świństwami. W głowie mi się to nie mieści!
Zaczęłam od unikania SLS w produktach, które zwykle się pienią, czyli chodzi o szampony, żele pod prysznic, mydła w płynie itp. Jakieś 2 lata temu znalezienie kosmetyku bez SLS w sklepie stacjonarnym/drogerii graniczyło z cudem. Nawet jeśli istniały, to były bezzapachowe… Co to za przyjemność z kąpieli, kiedy nie można poczuć zapachu np. owoców lub czekolady? Zaczęłam więc szukać w Internecie. Mniej więcej od roku pozostaję wierną fanką sklepu lawendowaszafa24.pl. Zdecydowaną większość asortymentu mają godną zaufania, ale dla pewności zawsze czytam składy. Ostatnio zakochałam się do szaleństwa w marce LE CAFE DE BEAUTE. Odkryłam ją dzięki kremikowi do twarzy na dzień – producent obiecywał, że nadaje się pod makijaż. A trzeba wspomnieć, że mam mega problematyczną cerę, pryszczatą, czerwoną na policzkach i nosie. Suchą i naczynkową. Walczę z tym od tylu lat, że głowa mała. Wypróbowałam milion różnych kremów, a ten (po lewej):
kupiłam już trzeci raz, co świadczy o tym, że naprawdę dobrze się spisuje 🙂 Nawilża skórę, nie zostawia tłustej warstwy, bo jest lekki jak serum, szybko się wchłania, podkład cudownie się na nim rozprowadza, bardzo jednolicie. Po prawej jego odpowiednik na noc. Po różnych innych kremach na noc po przebudzeniu się mam tłustą cerę, z jakby dodatkową warstwą na wierzchu. Irytuje mnie to i używam wtedy mydła, żeby się pozbyć uczucia lepkości. A wiecie, jak to się kończy… Syzyfową pracą, bo z jednej strony nawilżam, z drugiej wysuszam.
Przetestowałam więcej kremów Le cafe de beaute i one również się sprawdziły. Jeden z nich musiałam odstąpić mężowi, bo on ma jeszcze bardziej problematyczną cerę ode mnie, a te nawilżacze przypadły mu do gustu 😉 Postanowiłam więc wypróbować coś jeszcze innego.
Żele pod prysznic. I tu kompletna pustka w głowie. Zastanawiam się, jak to ująć, żeby nie przekoloryzować, bo mi nie uwierzycie. Może jestem mało wymagająca? Ale nie, mój brat i moja mama też są zachwyceni, bo podarowałam im po 2 różne żele w prezencie. One są GENIALNE!!! Zapachy fantastyczne, odżywcze, świeże, kuszące! Wydajność rewelacyjna, skład rewelacyjny, przyjemność z mycia 100%! Podoba mi się, że Le cafe de beaute oferuje tak dużo różnych wersji zapachowych i do tej pory wszystkie mi odpowiadają, a w kilku dosłownie się zakochałam. Jak dla mnie numerem 1 są poziomki (pierwszy od prawej), na drugim miejscu stabilnie czekolada – ale nie mleczna, taka bardziej gorzka.
Chcesz więcej? Proszę bardzo, szampony i odżywki Le cafe de beaute. Pomyślisz, że jestem krejzi, ale co tam. Cena jest bardzo konkurencyjna, a wręcz śmieszna za taką jakość. Zrobiłam sobie zapas na kilka miesięcy 🙂 Włosy obecnie mam w dobrej formie – może to zasługa regularnych wizyt u fryzjerki, a może mojej pielęgnacji. Chyba jedno z drugim działa na korzyść. Nie lubię poświęcać zbyt dużo czasu moim włosom. Oczekuję od nich, że będą wyglądały świetnie jedynie po ich rozczesaniu. Poszłam na łatwiznę i od kilkunastu lat nieustannie je zapuszczam 😀 Jestem szczęściarą, bo są nauralnie proste, więc nie mam z nimi kłopotu. Ale tak samo jak cera, wymagają nawilżenia przy każdym myciu! Bardzo szybko się rozdwajają, łatwo ulegają wysuszeniu, brak im objętości. Od kilku miesięcy są cudnie elastyczne, miękkie. Szampon na pewno im w tym pomaga. Zobaczymy, jak będzie latem. Działanie słońca co roku ma na nie fatalny wpływ – szybko robi mi się na głowie siano. No cóż, zobaczymy.
Z Le cafe de beaute używamy z mężem również mydeł w płynie do rąk. Taka pierdoła, ale naprawdę trudno znaleźć ładnie, naturalnie pachnące mydła. A po tym figowym jeszcze przez kilkadziesiąt minut czuję, jak pachną mi dłonie. Jakbym użyła kremu!
Mam nadzieję, że nie przytłoczyłam Cię nadmiarem słodyczy, moja droga czytelniczko 🙂 Artykuł nie jest sponsorowany, to moja osobista rzetelna opinia. Taka już jestem, że jak coś mi się podoba, to bronię niczym lwica! Miłego dnia! :*